środa, 27 listopada 2013

żegnam się chyba ;(

no to tak.mam wrażenie że nikt już an tego bloga nie wchodzi to w sumie i nie wchodził więc chyba go kończę. jesli komukolwiek zależy to piszcie ko. :) BYE BYE ;* pamiętajcie że nawet największa suka czegoś was uczy. Nadzieja kochani najważniejsza. <3

niedziela, 24 listopada 2013

nie uciekaj tylko twardo stąpaj po ziemi pokazując innym siłę.


Biegła, biegła co tchu przed siebie co chwilę oglądając się za siebie. Widziała jak ją gonił. Był wysoki, wysportowany, a czarne włosy spadały ma na skórzaną kurtkę. Widziała go tak dokładnie! Gonił ją! Bała się i trzęsła, nagle nogi jej się ugięły i upadła na ziemie. Widziała jak stał nad nią i nagle wyjął nóż z kieszeni. Wbił jej go prosto w brzuch a ona nagle się obudziła. Łzy spływały jej po policzkach, ale jak to? To był tylko sen?
- gdzie ja jestem? Co ja tu robię? – spytała przestraszonym głosem
- nie martw się, jesteś w szpitalu, już wszystko dobrze.
- on mnie przecież zabił, wbił mi nóż!
- ale kto?
- gonił mnie… on mnie gonił…- w tym momencie nagle wbiegł na salę jej chłopak. Roztrzęsiony podszedł do dziewczyny.
- kochanie! Jak się czujesz skarbie?
- czy ja się w końcu dowiem co się stało?!
wyjdźcie, proszę chcę porozmawiać z Mary sam na sam- zwrócił się do jej rodziców, wstali więc z drewnianych stołeczków które stały tuż obok szpitalnego, metalowego łóżka.
- byliśmy na imprezie, nie chciałem żebyś coś piła ale się uparłaś. Wypiłaś trochę wódki i straciłaś kontrole nad swoim umysłem. Zaczęłaś wyzywać mnie od skurwieli i chamów. Nie mogłem nic do Ciebie powiedzieć. Poszłaś na zaplecze baru gdzie były osoby które ćpały, na początku tylko patrzyłaś ale coraz bardziej Ci się to spodobało. Chciałaś też. Mówiłem, prosiłem, krzyczałem żebyś tego świństwa nie brała ale Ty  tylko na mnie nawrzeszczałaś i nie przyjęłaś do siebie moich słów. Najpierw jedna potem druga… nie wiedziałem co mam robić. Nagle zaczęłaś się śmiać a chwilę potem płakać. Nagle wybiegłaś z baru krzycząc żebym Cię zostawił. Biegłem za Tobą a Ty krzyczałaś z przerażeniem, nie wiedziałem co się działo. Biegłaś co chwilę odwracając się w moją stronę. Krzyczałem żebyś się odwróciła bo jechał w Twoją stronę samochód ale nie słyszałaś tego. Biegłaś coraz szybciej oddalając się ode mnie. Potrącił Cię samochód. Podbiegłem szybko a Ty leżałaś, krzyczałaś i jednocześnie płakałaś. Wzięłem Cię na ręce i zadzwoniłem po pogotowie, byłaś nie przytomna.  – nagle z jego dużych niebieskich oczu wyleciała duża łza.
- Ty… ja… ja przepraszam- i jej oczy zamknęły się a na miętową poduszkę zleciała kropelka która szybko rozprzestrzeniła się po niej. Chłopak jednym szybkim ruchem złapał jej malutką dłoń i zacisną ją w swoich. Spuścił głowę a jego blond włosy zwisały i powietrzu pełnym bólu ich obojga. Ona zasnęła. Siedział tam godzinę wpatrując się w jej twarz która nie okazywała nic. Położył delikatnie głowę na jej szczupłym brzuchu i po paru minutach zasnął.
Stan dziewczyny był bardzo ciężki. Ledwo przeżyła spotkanie z samochodem. Obudziła się w środku nocy i wyjęła kartkę i długopis z szafki resztkami sił. Nie wiedziała co z nią będzie. Napisała mu tylko ,, kocham Cię, przepraszam za wszystko. Bądź szczęśliwy bez względu na wszystko. Dbaj o moich rodziców. Nigdy Cię nie zostawię. ” włożyła kartkę powrotem do szafki i zasnęła. O 8.00 rano obudził się na krzesłach przed salą. Słyszał tylko krzyk przez łzy matki Mary.
- ratujcie ją! No ratujcie, dlaczego tak stoicie?! Ona musi żyć!
- kochanie, Patty, ona… to już koniec, nie przeżyje.
- niestety ale się nie udało. I tak było dobrze że obudziła się i przeżyłą tyle czasu. Zderzenie z samochodem było zbyt mocne aby udało się jej organizmowi przetrwać. – chłopak usłyszawszy to wbiegł do Sali. Zobaczył ją. Zobaczył jej bezwładne ręce zwisające z łóżka. Na ekranie widniała idealnie prosta linia a on… nie wiedział co zrobić. Zaczął krzyczeć, płakać. Patty podeszła do niego i przytuliła go mocno.
- zostawiła dla Ciebie kartkę. – podała mu a on otworzył ją i przeczytał. Nie mógł uwierzyć w to co chwilę temu się wydarzyło. Nagle ujrzał ostre światło które oślepiło jego oczy. Poczuł ciepło na sercu. Zaklął oczy i ujrzał serce, serce które z każdą chwilą rosło. W nim było ich wspólne zdjęcie z wakacji. To był ich znak. Zawsze wysyłali je gdy chcieli powiedzieć że są szczęśliwi. Wszyscy patrzyli an niego zdziwionym wzrokiem bo tylko on widział światło i znak. I znak jej. Wiedział że to ona okazuje mu wsparcie, nadzieje, siłę. Wstał i wyszedł z Sali. Przekroczył drzwi małego szpitala i krzyknął ,, jestem silny, i będę szczęśliwy! Chodźcie i idźcie ze mną!” podeszło do niego pare osób które akurat przechodziły. Poszli do pobliskiego parku i usiedli na trawie. Codziennie przychodził tam a ludzi było coraz więcej. Czuł że Mary tam jest i go wspiera. Pomagał innym opowiadając im swoją historię a oni mu swoją. Przychodził codziennie a ludzie mu dziękowali.
- nie dziękujcie mi. Dziękujcie Mary która dała mi siłę. Módlcie się za nią, bo kocham ją nad wszystko.

środa, 20 listopada 2013

bo ja Cię tak bardzo kocham...



Powiedz mi co czujesz. Powiedz mi o czym myślisz. Wysłucham Cię jak nigdy. Siądę i nic nie będę mówić chyba że chcesz. Przytule Cię jak nigdy i będę dawać Ci moje szczęście. Choć bym miała cierpieć chcę abyś Ty był szczęśliwy i silny. Powiedz mi co czujesz, jaki jesteś zły. Powiedz wszystko a ja wysłucham i nie będę krytykować. Po prostu będę jak Anioł Stróż. Widzisz? Jestem tu, obok. Wtul się we mnie a aj obronię Cię przed całym światem. Będę walczyć jak na wojnie o Twoje dobro. Będę walczyć jak na Bitwie o Twoje szczęście. Tylko nie poddawaj się, idź w moich objęciach. Ja tu jestem i będę. I nikt nie ma prawa tego zniszczyć. Kocham Cię. Kocham Cię jak nigdy nikogo nie kochałam.

wtorek, 19 listopada 2013

tylko nic im nie mów...



Była noc. Powinna dawno już spać, ale nie mogła. Prześladowały ją koszmary. Nagle usłyszała kłótnie rodziców. Nigdy dotąd nie miała z tym do czynienia. Zawsze byli przykładowa, piękną rodziną. Miała młodszego o rok brata z którym świetnie się dogadywała. Ale ta kłótnia zmieniła wszystko. Chcieli się rozwieźć, tylko zgrywali kochającą się parę. Tak naprawdę już od 3 miesięcy nie byli razem. Chcieli dobrze dla dzieci.  Ale czy na pewno taka dobra rodzina? Dziewczyna nigdy nie dogadywała się z ojcem. Nikt jednak nie wiedział dlaczego. W kłótni usłyszała że matka nie chce mieszkać z dziećmi. Że znalazła sobie kogoś i chce zacząć wszystko od początku, ale bez nich. Dziewczyna poczuła jak właśnie został wbity nóż w jej delikatne serce. Szybko pobiegła do swojego pokoju i stwierdziła że nie może z nim mieszkać. Nie miała czasu. Poszła spać wiedząc że to będzie ostatnia jej noc. Rano pełna obaw poszła na śniadanie. Czekali już. Mama, tata i młodszy brat który nie był jeszcze niczego świadom.
- Majka, Alan… musimy wam coś powiedzieć. Od 3 miesięcy oboje udajemy szczęśliwą parę, ale tak nie jest. Rozstaliśmy się ale nie chceliśmy was krzywdzić. Wczoraj jednak zdecydowaliśmy że musicie o tym wiedzieć. Rozwodzimy się, wy zostajecie z tatą a ja się wyprowadzam – Alan zalał się łzami, nie rozumiał dlaczego to wszystko musi się stać
- mamo… mamo zostań. Nie chcę żebyś odchodziła… - Alan po wypowiedzianych słowach nie czekał na odpowiedź, szybko pobiegł do swojego pokoju.
- no i widzicie co zrobiliście? Co z was za rodzice! Zobaczcie jak przez was cierpi! Zresztą, nieważne przecież co was to obchodzi- dziewczyna poszła za bratem by go trochę uspokoić. Ona jednak sama nie mogła się z tym pogodzić. Musiała jednak zostawić brata. Wieczorem zawołała go do swojego pokoju. Leżeli na podłodze wpatrując się w sufit. Maja jednak wiedziała że musi mu w końcu to powiedzieć. Żeby zrozumiał jej decyzje.
- Alan… ja muszę Ci coś powiedzieć. Pamiętasz jak zawsze się pytałes czemu tak się kłócę z tatą? Mówiłam Ci że po prostu ammy inne charaktery… ale to nie prawda. Teraz kiedy wiem że mamy mieszkać z tatą ja musze odejść. Bo tata… bo nasz tata mnie molestował. Ja nie mogę teraz z nim mieszkać. Mam nadzieje że wybaczysz mi to zo zrobię, i będziesz żył dalej, szczęśliwy. Pamiętaj jednak o mnie zawsze i nikomu o tym nie mów, nikt nie może się dowiedzieć co tutaj się działo
- ale jak to? Przecież… nie rozumiem. Nie możesz mnie zostawić, proszę nie…
- muszę, wiem że mnie zrozumiesz, pamiętaj kocham Cię, byłeś dla mnie w moim życiu najważniejszy, ale teraz idź już do siebie, idź spać.- chłopak wiedząc że nic nie zdziała poszedł z opuszczoną głową do pokoju. Na podłodze co chwila skapywała łza. Gdy jeszcze nie doszedł wrócił się biegiem i przytulił ją z całych sił.
-nigdy Cię nie zapomnę. Jesteś moją królową. Kocham Cię…
- ja Ciebie też mały, będę nad Tobą czuwać. Pamiętaj zawsze z problemem nadal możesz przychodzić do mnie. – po tych słowach ścisnął ją jeszcze bardziej. Teraz oboje płakali. Połączyła ich jeszcze silniejsza więź niż do tej pory. Dziewczyna pocałowała brata w czoło i powiedziała żeby już poszedł. Po 2 godzinach kiedy miała pewność że wszyscy śpią, poszła na dół. Wiedziała że ojciec miał zawsze problemy z zasypianiem i miał przypisane bardzo mocne leki nasenne. Wysypała je i po kolei połykała jedną po drugiej. Gdy już czuła że zaraz uśnie pobiegła do pokoju brata, powiedziała że go bardzo kocha i poszła do siebie, zdążyła położyć się, przykryć i zasnęła. Zasnęła na zawsze. Rano Alan pobiegł do niej ale ocknął się że wczoraj się pożegnali. Pobiegł do sypialni rodziców i z całych sił krzyknął ,, nienawidzę was!”. Obudzili się i ujrzeli tylko biegnącego syna do pokoju Mai. Szybko wstali i poszli za nim. Gdy tylko ujrzeli go siedzącego na jej łóżku i ściskającego ją od razu zrozumieli. Gdy chłopak zauważył że stoją za nim a matka pada na kolana i wybucha płaczem szybko wstał i krzyknął do ojca ,, jesteś nikim! Nie dotykaj jej! Ona teraz ma dobrze, ona teraz będzie szczęśliwa!” lecz nie powiedział że wie o tym co robił. Nagle poczuł ciepło na swoim ciele. Tak jak by ktoś go przytulał. Wiedział że to jego siostra. Że ona jest z nim i nigdy go nie opuści.


doceń tych których nie doceniałeś...


- jak to mam brata?! Przez tyle lat mnie oszukiwałaś?! Mamo! Nienawidzę Cię!
- córeczko! Wracaj! Stój!- był chłodny wiosenny poranek. Usłyszała rozmowę mamy z ciocią. Jak to ma brata? Przecież to nie możliwe! Wybiegła szybko zabierając ze sobą tylko telefon. To przecież nie mogła być prawda… nie mogła! Wiedziała że jej najlepszej przyjaciółki nie ma w zasięgu więc szybko wybrała numer dziewczyny która była prawie tak samo dla niej ważna.
- Sylwia? Sylwia… ja nie wytrzymam. Właśnie się dowiedziałam że mam brata o którym tyle lat nie wiedziałam. Oszukiwała mnie własna matka. Czemu ja go nie znam? Czemu nigdy o nim nie słyszałam? Nie mam siły, uciekłam z domu, proszę pomóż mi
- Matko, Iza o czym Ty mówisz! Serio taką głupotą chcesz mi zawracać głowę? Wracaj do domu i pomyśl co Ty wyprawiasz. Jesteś jakimś rozpieszczonym bachorem!-  jak ona mogła? No tak wreszcie do niej dotarło… przecież zawsze liczyła się tylko ona. Ona miała największe problemy i zawsze była biedna. Zrozpaczona dziewczyna szła wąską ścieżką w stronę swojej szkoły. Patrzyła na swoje stopy które co chwilę zmieniały miejsce. Jej rodzice dawno się rozwiedli. Miała dobry kontakt z matką lecz to był cios prosto w twarz. Szła i nawet nie zauważyła jak lunął deszcz.  Przecież to teraz nie miało najmniejszego znaczenia. Jedyne czego teraz pragnęła to rzucić się pod któryś z przejeżdżających samochodów. Nagle usłyszała że ktoś do niej dzwoni. Bez żadnych uczuć i emocji wyciągnęła telefon z kieszeni.
-hej Izuś! Co tam u Ciebie? Właśnie wróciłam do domu.
-Zuza! W końcu! Jest źle, Sylwia ma mnie w dupie  aja potrzebuje pomocy, nie wytrzymuje!
- co się dzieje?
- przed chwilą dowiedziałam się że mam brata! Nie mogłam, uciekłam…
- gdzie jesteś?
- pod szkołą
- czekaj tam na mnie- i się rozłączyła. Na nią zawsze mogła liczyć. Po 20 minutach ujrzała biegnącą w jej stronę Zuze. Siadła obok dziewczyny i mocno ją przytuliła. Iza wiedziała że ma w niej oparcie. Siedziały tak i nic nie mówiły. Nie musiały, bo rozumiały się bez słów. W końcu Zuza musiała już iść więc zaproponowała że odprowadzi ją do domu. Po chwili niepewności zgodziła się. Poszły razem i długo dyskutowały na ten temat.  Po dotarciu mam Izy podziękowała za odprowadzenie dziewczyny. Weszła powoli do domu a małe kropelki  spływały po jej różowych policzkach. Siadły obydwie na kanapie a mama przytuliła dziewczynę, mówiła że nic nie wiedziała, że niedawno się dowiedziała, a bała się powiedzieć bo nie poczekałaby i nie wysłuchałaby tylko by uciekła tak jak teraz… to wszystko zaczęło jej się rozjaśniać. To wszystko było już takie… zrozumiałe. Lecz nadal ją to bolało. A najbardziej zachowanie Sylwi. Jak ona mogła? Przecież ona była na wszystkie jej skinienia… jak można tak zrobić? Załamana następnego dnia poszła do szkoły. Sylwia olała ją zupełnie. Napisała do Zuzy. Po godzinach płaczu w końcu zrozumiała że ona ją tylko wykorzystywała i wracała do niej jak wszyscy zawiedli. Wiedziała że to koniec jej przyjaźni z Sylwią. Nie chciała być zabawką, a dalej miała Zuzę która choć nieraz cierpiała przez nią to nie była w stanie jej czegoś nie przebaczyć i zostawić. Ona zawsze była obok…

poniedziałek, 18 listopada 2013

pomogę Ci jeśli tylko chcesz...



Popatrz… idę sama. Idę i nie poddaje się chociaż by nie wiem co. Gdybym miała umrzeć… umarłabym. gdybym miała się poddać… poddałabym się. A jednak idę. Idę przed siebie pozostawiając za sobą to co jest złe. Chodź ze mną. Chodź, ja Ci pomogę. Przeprowadzę Cię przez cienką linę zwątpień powieszoną nad urwiskiem smutku. Idę delikatnie po każdym kamyku przeprowadzając Ciebie przez rwący strumyk. Zobacz! Ja dotarłam do celu. Osiągnęłam to co chciałam. Bóg pokazał mi jak mam iść. Bóg dał mi wiarę że na ziemi można być szczęśliwym. Postawiłeś sobie cele, więc… dlaczego do nich nie dążysz? Dlaczego zwątpiłeś w siebie? Przecież masz siłę jakiej nikt nie ma. Masz siłę wyjątkową, bo swoją. Tak jak serce, masz takie jakiego nie ma nikt. Masz inne marzenia, wspomnienia. Więc dlaczego an siłę chcesz się zmienić? Bądź sobą. Spraw byś nie upodabniał się do innych. Nie masz siły? Wystarczy mnie zawołać, zawrócę się i wezmę Cię na plecy, będę Cię niosła aż nabierzesz sił. Nikt nie jest idealny. Ani ja ani Ty. Więc czego się obawiasz? Wyśmieją Cię? Co z tego? To Twoje życie i bądź tym jakim chcesz być. Tylko pomyśl. Czy na pewno jesteś na co dzień osobą jaką chcesz być? Czy po prostu przyzwyczaiłeś się do tego jakiego udajesz by inni Cię zaakceptowali? Zobacz. Może jest osoba która czuje się samotna bo z nikim nie może się dogadać, nie ma przyjaciół bo nikt nie jest podobny. Może Ty jesteś taką osobą? Która pasuje do niej jak ostatni puzzle w układance.

leć wysoko i spraw że będę z Ciebie dumna



Przytul mnie tak że połamie żebra, przytul tak że zabraknie tchu. Przytul mnie tak że będę czuła Twój mocny ścisk, przytul tak że będę czuła Twoje ciepło. Daj mi siłę której nikt nie ma, daj mi nadzieję na lepsze jutro. Już… już koniec. Zobacz! Jestem silna! Idę na przód i nie poddaję się. Idę i stawiam delikatnie każdy krok aby ziemia spod nóg mi się nie osunęła. Idę i trzymam Cię za rękę abyś i Ty nie upadł. Dałeś mi moc która wypełnia mnie od środka, która sprawia że na mojej twarzy jest uśmiech. Chcę go umocować w każdym człowieku. Idź dalej przed siebie z uśmiechem i nie poddawaj się bo to przybija tych którzy Cię nienawidzą. Masz wrogów? Ciesz się, musiałeś coś osiągnąć. Wypuszczam Cię teraz na wolność jak ptak wypuszcza swoje pisklęta gdy jest pewien że polecą daleko i wysoko. Tak ja wypuszczam teraz Ciebie bo wiem że od teraz już dasz radę. Więc teraz leć i bądź tym kim chcesz być, bądź szczęśliwy.