niedziela, 3 listopada 2013

bo Bóg daje nadzieje

Była noc. Siedziała w swoim pokoju przy świetle nocnej lampki wpatrzona w zakrwawioną rękę. W dłoni trzymała najostrzejszą żyletkę jaką znalazła. Robiła coraz to mocniejsze rany nie zważając na to ze zaraz mogłaby odejść. Była sama w domu, więc nie musiała się o nic martwić. Przemyślała wszystko. Myślała że nic nie ma sensu, bo … po co ona ma żyć? Dla kogo? Gdzie tylko nie spojrzała widziała fałszywe maski ludzi. Oni byli przyzwyczajeni do tego parszywego świata. Robili wszystko by przeżyć. ,, po trupach do celu” takie było ich motto. Bo nie mogli się zatrzymać, nie mogli stanąć i pomóc, by nikt ich nie rozpoznał, by nikt nie wiedział kim są. Przecież nikt nie mógł ich pokochać. A ona nie wytrzymywała tego, nie nawiedziła udawać kogoś kim nie jest. Chciała być prawdziwa. Przy każdej kresce czuła że pokazuje to czego nie może powiedzieć bo świat by tego nie przyjął. Pokazywała uczucia, emocje, ból, żal. Codziennie jej myśli krążyły nad samobójstwem. Uważała że na tamtym świecie będzie jej lepiej. Nie miała przyjaciół ani chłopaka. Miała wyjątkowy dar. Umiała u każdego człowieka wyczuć prawdę, kłamstwo. Nie cieszyła się z tego bo dla niej każdy uśmiech był fałszywy, podstępny. Jedynym jej przyjacielem był Bóg, do którego co wieczór zwracała się o pomoc. Nie tak jak każdy, nie klękała i nie modliła się. Ona z nim rozmawiała. ,, Boże czy moje życie ma sens? Po co tu jestem? Czy tylko ja widze fałszywość tego świata? To tak boli. Chciałabym być szczęśliwa. Pomóż mi, proszę”.
I tak każdej nocy. Wiedziała że nie dostanie odpowiedzi. Lecz myliła się. Pewnego dnia, gdy znów zalewała podłogę krwią i słonymi kropelkami usłyszala że ktoś do niej mówi. Wystraszyła się bo bała się że ktoś przyszedł, ale wtedy usłyszała
- nie bój się to ja. Mówisz do mnie co wieczór. Zadajesz pytania na które tylko ja znam odpowiedź. Nie zadawaj bólu swojemu ciału. Wiem że cierpisz ale ja jestem przy Tobie ciągle. Widzę co dzieje się z tym światem i dlatego tu jesteś. To jest Twój sens. Jesteś tu po to aby zmienić świat.
- jak mam to zrobić? Nie umiem
- umiesz. Umiesz rozpoznawać kłamstwo. Potrafisz rozmawiać z ludźmi dasz radę, ja będę Ci podpowiadać.
- dobrze ale jak mam to zacząć?
- otwórz się na ludzi i bądź sobą. Oni muszą zobaczyć że prawdziwym mażna być i drugi człowiek jest najważniejszy. Uda Ci się.
I tak dziewczyna zrozumiała sens jej życia, od tej pory otworzyła się ludzi. A oni otworzyli się na nią. Było lepiej. Ludzie przestawali być fałszywi i mogli się zawsze do niej zwrócić, a ona zobaczyła że tego jej brakowało. Pomagania innym. Że to jej sens. Została psychologiem i była już szczęśliwa. Pokochała życie takim jakie jest i cieszyła się że nie skończyła ze sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz