czwartek, 7 listopada 2013

marzenia się spełniają!



Wyszli, w końcu wyszli… ona została sama w domu i milionami myśli. Podeszła do radia które ledwo co już grało. Włączyła swoją ulubioną stację i jak zawsze zaczęła tańczyć. Kochała to, było to jej całe życie. Wyrażała przez to wszystko co było ukryte w jej małym sercu. Tańczyła ukazując ból. Nigdy nie płakała. Była silna. Tańczyła do utraty sił. Nagle poczuła że musi odetchnąć. Poszła do kuchni, powoli wlewała sok pomarańczowy do wysokiej szklanki z pęknięciem u góry. Po wypiciu poszła znów do swojego pokoju. Myślała o tym jak bardzo kocha taniec i jak strasznie jej to pomaga. Odrobiła lekcje i położyła się na podłodze. Nagle dostała sms-a więc z pośpiechem wyjęła telefon. To był sms od pani pedagog szkolnej z którą miała bardzo dobry kontakt.
,, Klaro, jak dobrze wiesz co roku jest organizowany kilkudniowy kurs tańca. Pamiętam jak kiedyś wspominałaś że kochasz to robić. To daje Ci szansę. Wyjazd jest do Berlina, na 2 tygodnie i kosztuje 1500 zł. Mam nadzieję że będziesz w stanie pojechać i spełniać swoje marzenia. Pozdrawiam, p. Ania”
Dziewczyna załamała się. Miała bardzo biednych rodziców, którzy nie interesowali się jej życiem, więc nie miała na co liczyć z ich strony. Siedziała i wpatrywała się w ścianę myśląc jak zdobyć tyle pieniędzy. Następnego dnia po szkole poszła na rynek. Nagle usłyszała że ktoś na skrzypcach gra jej ukochaną piosenkę. Nie zważając na wszystko zaczęła tańczyć. Czuła się jak największa tancerka. Czuła na sobie wzrok innych ale nie mogła się oderwać od tańca który tak idealnie ją wypełniał. Nagle wszystkie problemy znikają a ona czuję się jak w raju. Nagle słyszy dźwięk rzucanych monet na czerwoną kostkę. Staje i patrzy a ludzie uśmiechają się do niej i krzyczą żeby tańczyła dalej. Dziewczyna zauważyła że ludziom się podoba więc poprosiła starszego pana który wcześniej grał na skrzypach żeby jej potowarzyszył. I tak codziennie o tej samej porze po lekcjach przychodziła na rynek, rozmawiała ze starszym panem a potem tańczyła. Widziała że coraz więcej pieniędzy wpada i może uda jej się uzbierać potrzebną kwotę. Pewnego dnia gdy tańczyła nagle usłyszała głos jakiegoś mężczyzny.
- jak się nazywasz? Czemu tańczysz na rynku? Masz wielki talent.
- jest szkolny wyjazd, kurs tańca. Rodziców nie stać a sama nie zarabiam. To jedyny sposób. Po za tym jak widze jak ludziom się podoba to jest dla mnie przyjemność.
- pomogę Ci. Jestem choreografem, który szuka młodych talentów. Zapłacę za wyjazd ale chciałbym abyś uczęszczała na zajęcia. Są niedaleko, może widziałaś?
-ja… ja dziękuje… tak widziałam ale nie mam pieniędzy aby na nie chodzić.
- jesteś wielkim talentem, nie pozwolę go zmarnować.
Mężczyzna szybko wyjął z marynarki brakującą kwotę i wręczył ją dziewczynie. Na początku nie chciała przyjąć tak dużej kwoty lecz przecież było to jej marzenie. Następnego dnia wstała z uśmiechem na twarzy i w szkole od razu poszła do p. pedagog przekazać jej informację że jedzie. Tego dnia czuła się najszczęśliwszą. Od tamtej pory regularnie chodziła na zajęcia i szlifowała swój talent. Dorastała w tańcu, nie przestawała jednak chodzić na rynek aby sprawiać że inni się uśmiechają dzięki niej. Po paru latach jako dorosła osoba wyjechała do Paryża. Co roku przyjeżdżała na rynek. W końcu była szczęśliwa. Nikt nie mógł zabrać jej szczęścia które towarzyszyło jej na każdym kroku. Wytańczyła cały ból, już nie było cierpienia. Nigdy jednak nie pogodziła się z faktem że jej rodzice  nawet nie zauważyli jej zniknięcia, nie odzywali się do niej, nie dzwonili. To była jedyna rzecz która jak sól sypała się na rany. Lecz ból był ukazywany w jej tańcu, pokazywała wspomnienia i ciężkie przejścia. Wiedziała że to koniec wszystkich zmartwień. Jedyne co wzięła ze swojego domu gdy wyjeżdżała to ubrania i stare radio do którego zawsze tańczyła gdy tylko miała wolną chwilę.


Wyszli, w końcu wyszli… ona została sama w domu i milionami myśli. Podeszła do radia które ledwo co już grało. Włączyła swoją ulubioną stację i jak zawsze zaczęła tańczyć. Kochała to, było to jej całe życie. Wyrażała przez to wszystko co było ukryte w jej małym sercu. Tańczyła ukazując ból. Nigdy nie płakała. Była silna. Tańczyła do utraty sił. Nagle poczuła że musi odetchnąć. Poszła do kuchni, powoli wlewała sok pomarańczowy do wysokiej szklanki z pęknięciem u góry. Po wypiciu poszła znów do swojego pokoju. Myślała o tym jak bardzo kocha taniec i jak strasznie jej to pomaga. Odrobiła lekcje i położyła się na podłodze. Nagle dostała sms-a więc z pośpiechem wyjęła telefon. To był sms od pani pedagog szkolnej z którą miała bardzo dobry kontakt.
,, Klaro, jak dobrze wiesz co roku jest organizowany kilkudniowy kurs tańca. Pamiętam jak kiedyś wspominałaś że kochasz to robić. To daje Ci szansę. Wyjazd jest do Berlina, na 2 tygodnie i kosztuje 1500 zł. Mam nadzieję że będziesz w stanie pojechać i spełniać swoje marzenia. Pozdrawiam, p. Ania”
Dziewczyna załamała się. Miała bardzo biednych rodziców, którzy nie interesowali się jej życiem, więc nie miała na co liczyć z ich strony. Siedziała i wpatrywała się w ścianę myśląc jak zdobyć tyle pieniędzy. Następnego dnia po szkole poszła na rynek. Nagle usłyszała że ktoś na skrzypcach gra jej ukochaną piosenkę. Nie zważając na wszystko zaczęła tańczyć. Czuła się jak największa tancerka. Czuła na sobie wzrok innych ale nie mogła się oderwać od tańca który tak idealnie ją wypełniał. Nagle wszystkie problemy znikają a ona czuję się jak w raju. Nagle słyszy dźwięk rzucanych monet na czerwoną kostkę. Staje i patrzy a ludzie uśmiechają się do niej i krzyczą żeby tańczyła dalej. Dziewczyna zauważyła że ludziom się podoba więc poprosiła starszego pana który wcześniej grał na skrzypach żeby jej potowarzyszył. I tak codziennie o tej samej porze po lekcjach przychodziła na rynek, rozmawiała ze starszym panem a potem tańczyła. Widziała że coraz więcej pieniędzy wpada i może uda jej się uzbierać potrzebną kwotę. Pewnego dnia gdy tańczyła nagle usłyszała głos jakiegoś mężczyzny.
- jak się nazywasz? Czemu tańczysz na rynku? Masz wielki talent.
- jest szkolny wyjazd, kurs tańca. Rodziców nie stać a sama nie zarabiam. To jedyny sposób. Po za tym jak widze jak ludziom się podoba to jest dla mnie przyjemność.
- pomogę Ci. Jestem choreografem, który szuka młodych talentów. Zapłacę za wyjazd ale chciałbym abyś uczęszczała na zajęcia. Są niedaleko, może widziałaś?
-ja… ja dziękuje… tak widziałam ale nie mam pieniędzy aby na nie chodzić.
- jesteś wielkim talentem, nie pozwolę go zmarnować.
Mężczyzna szybko wyjął z marynarki brakującą kwotę i wręczył ją dziewczynie. Na początku nie chciała przyjąć tak dużej kwoty lecz przecież było to jej marzenie. Następnego dnia wstała z uśmiechem na twarzy i w szkole od razu poszła do p. pedagog przekazać jej informację że jedzie. Tego dnia czuła się najszczęśliwszą. Od tamtej pory regularnie chodziła na zajęcia i szlifowała swój talent. Dorastała w tańcu, nie przestawała jednak chodzić na rynek aby sprawiać że inni się uśmiechają dzięki niej. Po paru latach jako dorosła osoba wyjechała do Paryża. Co roku przyjeżdżała na rynek. W końcu była szczęśliwa. Nikt nie mógł zabrać jej szczęścia które towarzyszyło jej na każdym kroku. Wytańczyła cały ból, już nie było cierpienia. Nigdy jednak nie pogodziła się z faktem że jej rodzice  nawet nie zauważyli jej zniknięcia, nie odzywali się do niej, nie dzwonili. To była jedyna rzecz która jak sól sypała się na rany. Lecz ból był ukazywany w jej tańcu, pokazywała wspomnienia i ciężkie przejścia. Wiedziała że to koniec wszystkich zmartwień. Jedyne co wzięła ze swojego domu gdy wyjeżdżała to ubrania i stare radio do którego zawsze tańczyła gdy tylko miała wolną chwilę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz