środa, 27 listopada 2013
żegnam się chyba ;(
no to tak.mam wrażenie że nikt już an tego bloga nie wchodzi to w sumie i nie wchodził więc chyba go kończę. jesli komukolwiek zależy to piszcie ko. :) BYE BYE ;* pamiętajcie że nawet największa suka czegoś was uczy. Nadzieja kochani najważniejsza. <3
niedziela, 24 listopada 2013
nie uciekaj tylko twardo stąpaj po ziemi pokazując innym siłę.
Biegła, biegła co tchu przed siebie co chwilę oglądając się
za siebie. Widziała jak ją gonił. Był wysoki, wysportowany, a czarne włosy
spadały ma na skórzaną kurtkę. Widziała go tak dokładnie! Gonił ją! Bała się i
trzęsła, nagle nogi jej się ugięły i upadła na ziemie. Widziała jak stał nad
nią i nagle wyjął nóż z kieszeni. Wbił jej go prosto w brzuch a ona nagle się
obudziła. Łzy spływały jej po policzkach, ale jak to? To był tylko sen?
- gdzie ja jestem? Co ja tu robię? – spytała przestraszonym głosem
- nie martw się, jesteś w szpitalu, już wszystko dobrze.
- on mnie przecież zabił, wbił mi nóż!
- ale kto?
- gonił mnie… on mnie gonił…- w tym momencie nagle wbiegł na salę jej chłopak. Roztrzęsiony podszedł do dziewczyny.
- kochanie! Jak się czujesz skarbie?
- gdzie ja jestem? Co ja tu robię? – spytała przestraszonym głosem
- nie martw się, jesteś w szpitalu, już wszystko dobrze.
- on mnie przecież zabił, wbił mi nóż!
- ale kto?
- gonił mnie… on mnie gonił…- w tym momencie nagle wbiegł na salę jej chłopak. Roztrzęsiony podszedł do dziewczyny.
- kochanie! Jak się czujesz skarbie?
- czy ja się w końcu dowiem co się stało?!
wyjdźcie, proszę chcę porozmawiać z Mary sam na sam- zwrócił się do jej rodziców, wstali więc z drewnianych stołeczków które stały tuż obok szpitalnego, metalowego łóżka.
- byliśmy na imprezie, nie chciałem żebyś coś piła ale się uparłaś. Wypiłaś trochę wódki i straciłaś kontrole nad swoim umysłem. Zaczęłaś wyzywać mnie od skurwieli i chamów. Nie mogłem nic do Ciebie powiedzieć. Poszłaś na zaplecze baru gdzie były osoby które ćpały, na początku tylko patrzyłaś ale coraz bardziej Ci się to spodobało. Chciałaś też. Mówiłem, prosiłem, krzyczałem żebyś tego świństwa nie brała ale Ty tylko na mnie nawrzeszczałaś i nie przyjęłaś do siebie moich słów. Najpierw jedna potem druga… nie wiedziałem co mam robić. Nagle zaczęłaś się śmiać a chwilę potem płakać. Nagle wybiegłaś z baru krzycząc żebym Cię zostawił. Biegłem za Tobą a Ty krzyczałaś z przerażeniem, nie wiedziałem co się działo. Biegłaś co chwilę odwracając się w moją stronę. Krzyczałem żebyś się odwróciła bo jechał w Twoją stronę samochód ale nie słyszałaś tego. Biegłaś coraz szybciej oddalając się ode mnie. Potrącił Cię samochód. Podbiegłem szybko a Ty leżałaś, krzyczałaś i jednocześnie płakałaś. Wzięłem Cię na ręce i zadzwoniłem po pogotowie, byłaś nie przytomna. – nagle z jego dużych niebieskich oczu wyleciała duża łza.
- Ty… ja… ja przepraszam- i jej oczy zamknęły się a na miętową poduszkę zleciała kropelka która szybko rozprzestrzeniła się po niej. Chłopak jednym szybkim ruchem złapał jej malutką dłoń i zacisną ją w swoich. Spuścił głowę a jego blond włosy zwisały i powietrzu pełnym bólu ich obojga. Ona zasnęła. Siedział tam godzinę wpatrując się w jej twarz która nie okazywała nic. Położył delikatnie głowę na jej szczupłym brzuchu i po paru minutach zasnął.
Stan dziewczyny był bardzo ciężki. Ledwo przeżyła spotkanie z samochodem. Obudziła się w środku nocy i wyjęła kartkę i długopis z szafki resztkami sił. Nie wiedziała co z nią będzie. Napisała mu tylko ,, kocham Cię, przepraszam za wszystko. Bądź szczęśliwy bez względu na wszystko. Dbaj o moich rodziców. Nigdy Cię nie zostawię. ” włożyła kartkę powrotem do szafki i zasnęła. O 8.00 rano obudził się na krzesłach przed salą. Słyszał tylko krzyk przez łzy matki Mary.
- ratujcie ją! No ratujcie, dlaczego tak stoicie?! Ona musi żyć!
- kochanie, Patty, ona… to już koniec, nie przeżyje.
- niestety ale się nie udało. I tak było dobrze że obudziła się i przeżyłą tyle czasu. Zderzenie z samochodem było zbyt mocne aby udało się jej organizmowi przetrwać. – chłopak usłyszawszy to wbiegł do Sali. Zobaczył ją. Zobaczył jej bezwładne ręce zwisające z łóżka. Na ekranie widniała idealnie prosta linia a on… nie wiedział co zrobić. Zaczął krzyczeć, płakać. Patty podeszła do niego i przytuliła go mocno.
- zostawiła dla Ciebie kartkę. – podała mu a on otworzył ją i przeczytał. Nie mógł uwierzyć w to co chwilę temu się wydarzyło. Nagle ujrzał ostre światło które oślepiło jego oczy. Poczuł ciepło na sercu. Zaklął oczy i ujrzał serce, serce które z każdą chwilą rosło. W nim było ich wspólne zdjęcie z wakacji. To był ich znak. Zawsze wysyłali je gdy chcieli powiedzieć że są szczęśliwi. Wszyscy patrzyli an niego zdziwionym wzrokiem bo tylko on widział światło i znak. I znak jej. Wiedział że to ona okazuje mu wsparcie, nadzieje, siłę. Wstał i wyszedł z Sali. Przekroczył drzwi małego szpitala i krzyknął ,, jestem silny, i będę szczęśliwy! Chodźcie i idźcie ze mną!” podeszło do niego pare osób które akurat przechodziły. Poszli do pobliskiego parku i usiedli na trawie. Codziennie przychodził tam a ludzi było coraz więcej. Czuł że Mary tam jest i go wspiera. Pomagał innym opowiadając im swoją historię a oni mu swoją. Przychodził codziennie a ludzie mu dziękowali.
- nie dziękujcie mi. Dziękujcie Mary która dała mi siłę. Módlcie się za nią, bo kocham ją nad wszystko.
wyjdźcie, proszę chcę porozmawiać z Mary sam na sam- zwrócił się do jej rodziców, wstali więc z drewnianych stołeczków które stały tuż obok szpitalnego, metalowego łóżka.
- byliśmy na imprezie, nie chciałem żebyś coś piła ale się uparłaś. Wypiłaś trochę wódki i straciłaś kontrole nad swoim umysłem. Zaczęłaś wyzywać mnie od skurwieli i chamów. Nie mogłem nic do Ciebie powiedzieć. Poszłaś na zaplecze baru gdzie były osoby które ćpały, na początku tylko patrzyłaś ale coraz bardziej Ci się to spodobało. Chciałaś też. Mówiłem, prosiłem, krzyczałem żebyś tego świństwa nie brała ale Ty tylko na mnie nawrzeszczałaś i nie przyjęłaś do siebie moich słów. Najpierw jedna potem druga… nie wiedziałem co mam robić. Nagle zaczęłaś się śmiać a chwilę potem płakać. Nagle wybiegłaś z baru krzycząc żebym Cię zostawił. Biegłem za Tobą a Ty krzyczałaś z przerażeniem, nie wiedziałem co się działo. Biegłaś co chwilę odwracając się w moją stronę. Krzyczałem żebyś się odwróciła bo jechał w Twoją stronę samochód ale nie słyszałaś tego. Biegłaś coraz szybciej oddalając się ode mnie. Potrącił Cię samochód. Podbiegłem szybko a Ty leżałaś, krzyczałaś i jednocześnie płakałaś. Wzięłem Cię na ręce i zadzwoniłem po pogotowie, byłaś nie przytomna. – nagle z jego dużych niebieskich oczu wyleciała duża łza.
- Ty… ja… ja przepraszam- i jej oczy zamknęły się a na miętową poduszkę zleciała kropelka która szybko rozprzestrzeniła się po niej. Chłopak jednym szybkim ruchem złapał jej malutką dłoń i zacisną ją w swoich. Spuścił głowę a jego blond włosy zwisały i powietrzu pełnym bólu ich obojga. Ona zasnęła. Siedział tam godzinę wpatrując się w jej twarz która nie okazywała nic. Położył delikatnie głowę na jej szczupłym brzuchu i po paru minutach zasnął.
Stan dziewczyny był bardzo ciężki. Ledwo przeżyła spotkanie z samochodem. Obudziła się w środku nocy i wyjęła kartkę i długopis z szafki resztkami sił. Nie wiedziała co z nią będzie. Napisała mu tylko ,, kocham Cię, przepraszam za wszystko. Bądź szczęśliwy bez względu na wszystko. Dbaj o moich rodziców. Nigdy Cię nie zostawię. ” włożyła kartkę powrotem do szafki i zasnęła. O 8.00 rano obudził się na krzesłach przed salą. Słyszał tylko krzyk przez łzy matki Mary.
- ratujcie ją! No ratujcie, dlaczego tak stoicie?! Ona musi żyć!
- kochanie, Patty, ona… to już koniec, nie przeżyje.
- niestety ale się nie udało. I tak było dobrze że obudziła się i przeżyłą tyle czasu. Zderzenie z samochodem było zbyt mocne aby udało się jej organizmowi przetrwać. – chłopak usłyszawszy to wbiegł do Sali. Zobaczył ją. Zobaczył jej bezwładne ręce zwisające z łóżka. Na ekranie widniała idealnie prosta linia a on… nie wiedział co zrobić. Zaczął krzyczeć, płakać. Patty podeszła do niego i przytuliła go mocno.
- zostawiła dla Ciebie kartkę. – podała mu a on otworzył ją i przeczytał. Nie mógł uwierzyć w to co chwilę temu się wydarzyło. Nagle ujrzał ostre światło które oślepiło jego oczy. Poczuł ciepło na sercu. Zaklął oczy i ujrzał serce, serce które z każdą chwilą rosło. W nim było ich wspólne zdjęcie z wakacji. To był ich znak. Zawsze wysyłali je gdy chcieli powiedzieć że są szczęśliwi. Wszyscy patrzyli an niego zdziwionym wzrokiem bo tylko on widział światło i znak. I znak jej. Wiedział że to ona okazuje mu wsparcie, nadzieje, siłę. Wstał i wyszedł z Sali. Przekroczył drzwi małego szpitala i krzyknął ,, jestem silny, i będę szczęśliwy! Chodźcie i idźcie ze mną!” podeszło do niego pare osób które akurat przechodziły. Poszli do pobliskiego parku i usiedli na trawie. Codziennie przychodził tam a ludzi było coraz więcej. Czuł że Mary tam jest i go wspiera. Pomagał innym opowiadając im swoją historię a oni mu swoją. Przychodził codziennie a ludzie mu dziękowali.
- nie dziękujcie mi. Dziękujcie Mary która dała mi siłę. Módlcie się za nią, bo kocham ją nad wszystko.
środa, 20 listopada 2013
bo ja Cię tak bardzo kocham...
Powiedz mi co czujesz. Powiedz mi o czym myślisz. Wysłucham Cię
jak nigdy. Siądę i nic nie będę mówić chyba że chcesz. Przytule Cię jak nigdy i
będę dawać Ci moje szczęście. Choć bym miała cierpieć chcę abyś Ty był
szczęśliwy i silny. Powiedz mi co czujesz, jaki jesteś zły. Powiedz wszystko a
ja wysłucham i nie będę krytykować. Po prostu będę jak Anioł Stróż. Widzisz? Jestem
tu, obok. Wtul się we mnie a aj obronię Cię przed całym światem. Będę walczyć
jak na wojnie o Twoje dobro. Będę walczyć jak na Bitwie o Twoje szczęście. Tylko
nie poddawaj się, idź w moich objęciach. Ja tu jestem i będę. I nikt nie ma
prawa tego zniszczyć. Kocham Cię. Kocham Cię jak nigdy nikogo nie kochałam.
wtorek, 19 listopada 2013
tylko nic im nie mów...
Była noc. Powinna dawno już spać, ale nie mogła.
Prześladowały ją koszmary. Nagle usłyszała kłótnie rodziców. Nigdy dotąd nie
miała z tym do czynienia. Zawsze byli przykładowa, piękną rodziną. Miała
młodszego o rok brata z którym świetnie się dogadywała. Ale ta kłótnia zmieniła
wszystko. Chcieli się rozwieźć, tylko zgrywali kochającą się parę. Tak naprawdę
już od 3 miesięcy nie byli razem. Chcieli dobrze dla dzieci. Ale czy na pewno taka dobra rodzina?
Dziewczyna nigdy nie dogadywała się z ojcem. Nikt jednak nie wiedział dlaczego.
W kłótni usłyszała że matka nie chce mieszkać z dziećmi. Że znalazła sobie
kogoś i chce zacząć wszystko od początku, ale bez nich. Dziewczyna poczuła jak
właśnie został wbity nóż w jej delikatne serce. Szybko pobiegła do swojego
pokoju i stwierdziła że nie może z nim mieszkać. Nie miała czasu. Poszła spać
wiedząc że to będzie ostatnia jej noc. Rano pełna obaw poszła na śniadanie. Czekali
już. Mama, tata i młodszy brat który nie był jeszcze niczego świadom.
- Majka, Alan… musimy wam coś powiedzieć. Od 3 miesięcy oboje udajemy szczęśliwą parę, ale tak nie jest. Rozstaliśmy się ale nie chceliśmy was krzywdzić. Wczoraj jednak zdecydowaliśmy że musicie o tym wiedzieć. Rozwodzimy się, wy zostajecie z tatą a ja się wyprowadzam – Alan zalał się łzami, nie rozumiał dlaczego to wszystko musi się stać
- mamo… mamo zostań. Nie chcę żebyś odchodziła… - Alan po wypowiedzianych słowach nie czekał na odpowiedź, szybko pobiegł do swojego pokoju.
- no i widzicie co zrobiliście? Co z was za rodzice! Zobaczcie jak przez was cierpi! Zresztą, nieważne przecież co was to obchodzi- dziewczyna poszła za bratem by go trochę uspokoić. Ona jednak sama nie mogła się z tym pogodzić. Musiała jednak zostawić brata. Wieczorem zawołała go do swojego pokoju. Leżeli na podłodze wpatrując się w sufit. Maja jednak wiedziała że musi mu w końcu to powiedzieć. Żeby zrozumiał jej decyzje.
- Alan… ja muszę Ci coś powiedzieć. Pamiętasz jak zawsze się pytałes czemu tak się kłócę z tatą? Mówiłam Ci że po prostu ammy inne charaktery… ale to nie prawda. Teraz kiedy wiem że mamy mieszkać z tatą ja musze odejść. Bo tata… bo nasz tata mnie molestował. Ja nie mogę teraz z nim mieszkać. Mam nadzieje że wybaczysz mi to zo zrobię, i będziesz żył dalej, szczęśliwy. Pamiętaj jednak o mnie zawsze i nikomu o tym nie mów, nikt nie może się dowiedzieć co tutaj się działo
- ale jak to? Przecież… nie rozumiem. Nie możesz mnie zostawić, proszę nie…
- muszę, wiem że mnie zrozumiesz, pamiętaj kocham Cię, byłeś dla mnie w moim życiu najważniejszy, ale teraz idź już do siebie, idź spać.- chłopak wiedząc że nic nie zdziała poszedł z opuszczoną głową do pokoju. Na podłodze co chwila skapywała łza. Gdy jeszcze nie doszedł wrócił się biegiem i przytulił ją z całych sił.
-nigdy Cię nie zapomnę. Jesteś moją królową. Kocham Cię…
- ja Ciebie też mały, będę nad Tobą czuwać. Pamiętaj zawsze z problemem nadal
możesz przychodzić do mnie. – po tych słowach ścisnął ją jeszcze bardziej. Teraz
oboje płakali. Połączyła ich jeszcze silniejsza więź niż do tej pory. Dziewczyna
pocałowała brata w czoło i powiedziała żeby już poszedł. Po 2 godzinach kiedy
miała pewność że wszyscy śpią, poszła na dół. Wiedziała że ojciec miał zawsze
problemy z zasypianiem i miał przypisane bardzo mocne leki nasenne. Wysypała je
i po kolei połykała jedną po drugiej. Gdy już czuła że zaraz uśnie pobiegła do
pokoju brata, powiedziała że go bardzo kocha i poszła do siebie, zdążyła
położyć się, przykryć i zasnęła. Zasnęła na zawsze. Rano Alan pobiegł do niej
ale ocknął się że wczoraj się pożegnali. Pobiegł do sypialni rodziców i z
całych sił krzyknął ,, nienawidzę was!”. Obudzili się i ujrzeli tylko biegnącego
syna do pokoju Mai. Szybko wstali i poszli za nim. Gdy tylko ujrzeli go
siedzącego na jej łóżku i ściskającego ją od razu zrozumieli. Gdy chłopak
zauważył że stoją za nim a matka pada na kolana i wybucha płaczem szybko wstał
i krzyknął do ojca ,, jesteś nikim! Nie dotykaj jej! Ona teraz ma dobrze, ona
teraz będzie szczęśliwa!” lecz nie powiedział że wie o tym co robił. Nagle poczuł
ciepło na swoim ciele. Tak jak by ktoś go przytulał. Wiedział że to jego
siostra. Że ona jest z nim i nigdy go nie opuści.
- Majka, Alan… musimy wam coś powiedzieć. Od 3 miesięcy oboje udajemy szczęśliwą parę, ale tak nie jest. Rozstaliśmy się ale nie chceliśmy was krzywdzić. Wczoraj jednak zdecydowaliśmy że musicie o tym wiedzieć. Rozwodzimy się, wy zostajecie z tatą a ja się wyprowadzam – Alan zalał się łzami, nie rozumiał dlaczego to wszystko musi się stać
- mamo… mamo zostań. Nie chcę żebyś odchodziła… - Alan po wypowiedzianych słowach nie czekał na odpowiedź, szybko pobiegł do swojego pokoju.
- no i widzicie co zrobiliście? Co z was za rodzice! Zobaczcie jak przez was cierpi! Zresztą, nieważne przecież co was to obchodzi- dziewczyna poszła za bratem by go trochę uspokoić. Ona jednak sama nie mogła się z tym pogodzić. Musiała jednak zostawić brata. Wieczorem zawołała go do swojego pokoju. Leżeli na podłodze wpatrując się w sufit. Maja jednak wiedziała że musi mu w końcu to powiedzieć. Żeby zrozumiał jej decyzje.
- Alan… ja muszę Ci coś powiedzieć. Pamiętasz jak zawsze się pytałes czemu tak się kłócę z tatą? Mówiłam Ci że po prostu ammy inne charaktery… ale to nie prawda. Teraz kiedy wiem że mamy mieszkać z tatą ja musze odejść. Bo tata… bo nasz tata mnie molestował. Ja nie mogę teraz z nim mieszkać. Mam nadzieje że wybaczysz mi to zo zrobię, i będziesz żył dalej, szczęśliwy. Pamiętaj jednak o mnie zawsze i nikomu o tym nie mów, nikt nie może się dowiedzieć co tutaj się działo
- ale jak to? Przecież… nie rozumiem. Nie możesz mnie zostawić, proszę nie…
- muszę, wiem że mnie zrozumiesz, pamiętaj kocham Cię, byłeś dla mnie w moim życiu najważniejszy, ale teraz idź już do siebie, idź spać.- chłopak wiedząc że nic nie zdziała poszedł z opuszczoną głową do pokoju. Na podłodze co chwila skapywała łza. Gdy jeszcze nie doszedł wrócił się biegiem i przytulił ją z całych sił.
-nigdy Cię nie zapomnę. Jesteś moją królową. Kocham Cię…
doceń tych których nie doceniałeś...
- jak to mam brata?! Przez tyle lat mnie oszukiwałaś?! Mamo!
Nienawidzę Cię!
- córeczko! Wracaj! Stój!- był chłodny wiosenny poranek. Usłyszała rozmowę mamy z ciocią. Jak to ma brata? Przecież to nie możliwe! Wybiegła szybko zabierając ze sobą tylko telefon. To przecież nie mogła być prawda… nie mogła! Wiedziała że jej najlepszej przyjaciółki nie ma w zasięgu więc szybko wybrała numer dziewczyny która była prawie tak samo dla niej ważna.
- Sylwia? Sylwia… ja nie wytrzymam. Właśnie się dowiedziałam że mam brata o którym tyle lat nie wiedziałam. Oszukiwała mnie własna matka. Czemu ja go nie znam? Czemu nigdy o nim nie słyszałam? Nie mam siły, uciekłam z domu, proszę pomóż mi
- Matko, Iza o czym Ty mówisz! Serio taką głupotą chcesz mi zawracać głowę? Wracaj do domu i pomyśl co Ty wyprawiasz. Jesteś jakimś rozpieszczonym bachorem!- jak ona mogła? No tak wreszcie do niej dotarło… przecież zawsze liczyła się tylko ona. Ona miała największe problemy i zawsze była biedna. Zrozpaczona dziewczyna szła wąską ścieżką w stronę swojej szkoły. Patrzyła na swoje stopy które co chwilę zmieniały miejsce. Jej rodzice dawno się rozwiedli. Miała dobry kontakt z matką lecz to był cios prosto w twarz. Szła i nawet nie zauważyła jak lunął deszcz. Przecież to teraz nie miało najmniejszego znaczenia. Jedyne czego teraz pragnęła to rzucić się pod któryś z przejeżdżających samochodów. Nagle usłyszała że ktoś do niej dzwoni. Bez żadnych uczuć i emocji wyciągnęła telefon z kieszeni.
-hej Izuś! Co tam u Ciebie? Właśnie wróciłam do domu.
-Zuza! W końcu! Jest źle, Sylwia ma mnie w dupie aja potrzebuje pomocy, nie wytrzymuje!
- córeczko! Wracaj! Stój!- był chłodny wiosenny poranek. Usłyszała rozmowę mamy z ciocią. Jak to ma brata? Przecież to nie możliwe! Wybiegła szybko zabierając ze sobą tylko telefon. To przecież nie mogła być prawda… nie mogła! Wiedziała że jej najlepszej przyjaciółki nie ma w zasięgu więc szybko wybrała numer dziewczyny która była prawie tak samo dla niej ważna.
- Sylwia? Sylwia… ja nie wytrzymam. Właśnie się dowiedziałam że mam brata o którym tyle lat nie wiedziałam. Oszukiwała mnie własna matka. Czemu ja go nie znam? Czemu nigdy o nim nie słyszałam? Nie mam siły, uciekłam z domu, proszę pomóż mi
- Matko, Iza o czym Ty mówisz! Serio taką głupotą chcesz mi zawracać głowę? Wracaj do domu i pomyśl co Ty wyprawiasz. Jesteś jakimś rozpieszczonym bachorem!- jak ona mogła? No tak wreszcie do niej dotarło… przecież zawsze liczyła się tylko ona. Ona miała największe problemy i zawsze była biedna. Zrozpaczona dziewczyna szła wąską ścieżką w stronę swojej szkoły. Patrzyła na swoje stopy które co chwilę zmieniały miejsce. Jej rodzice dawno się rozwiedli. Miała dobry kontakt z matką lecz to był cios prosto w twarz. Szła i nawet nie zauważyła jak lunął deszcz. Przecież to teraz nie miało najmniejszego znaczenia. Jedyne czego teraz pragnęła to rzucić się pod któryś z przejeżdżających samochodów. Nagle usłyszała że ktoś do niej dzwoni. Bez żadnych uczuć i emocji wyciągnęła telefon z kieszeni.
-hej Izuś! Co tam u Ciebie? Właśnie wróciłam do domu.
-Zuza! W końcu! Jest źle, Sylwia ma mnie w dupie aja potrzebuje pomocy, nie wytrzymuje!
- co się dzieje?
- przed chwilą dowiedziałam się że mam brata! Nie mogłam,
uciekłam…
- gdzie jesteś?
- pod szkołą
- czekaj tam na mnie- i się rozłączyła. Na nią zawsze mogła
liczyć. Po 20 minutach ujrzała biegnącą w jej stronę Zuze. Siadła obok
dziewczyny i mocno ją przytuliła. Iza wiedziała że ma w niej oparcie. Siedziały
tak i nic nie mówiły. Nie musiały, bo rozumiały się bez słów. W końcu Zuza
musiała już iść więc zaproponowała że odprowadzi ją do domu. Po chwili
niepewności zgodziła się. Poszły razem i długo dyskutowały na ten temat. Po dotarciu mam Izy podziękowała za
odprowadzenie dziewczyny. Weszła powoli do domu a małe kropelki spływały po jej różowych policzkach. Siadły
obydwie na kanapie a mama przytuliła dziewczynę, mówiła że nic nie wiedziała,
że niedawno się dowiedziała, a bała się powiedzieć bo nie poczekałaby i nie
wysłuchałaby tylko by uciekła tak jak teraz… to wszystko zaczęło jej się rozjaśniać.
To wszystko było już takie… zrozumiałe. Lecz nadal ją to bolało. A najbardziej
zachowanie Sylwi. Jak ona mogła? Przecież ona była na wszystkie jej skinienia…
jak można tak zrobić? Załamana następnego dnia poszła do szkoły. Sylwia olała
ją zupełnie. Napisała do Zuzy. Po godzinach płaczu w końcu zrozumiała że ona ją
tylko wykorzystywała i wracała do niej jak wszyscy zawiedli. Wiedziała że to
koniec jej przyjaźni z Sylwią. Nie chciała być zabawką, a dalej miała Zuzę
która choć nieraz cierpiała przez nią to nie była w stanie jej czegoś nie
przebaczyć i zostawić. Ona zawsze była obok…
poniedziałek, 18 listopada 2013
pomogę Ci jeśli tylko chcesz...
Popatrz… idę sama. Idę i nie poddaje się chociaż by nie wiem
co. Gdybym miała umrzeć… umarłabym. gdybym miała się poddać… poddałabym się. A
jednak idę. Idę przed siebie pozostawiając za sobą to co jest złe. Chodź ze
mną. Chodź, ja Ci pomogę. Przeprowadzę Cię przez cienką linę zwątpień
powieszoną nad urwiskiem smutku. Idę delikatnie po każdym kamyku
przeprowadzając Ciebie przez rwący strumyk. Zobacz! Ja dotarłam do celu.
Osiągnęłam to co chciałam. Bóg pokazał mi jak mam iść. Bóg dał mi wiarę że na
ziemi można być szczęśliwym. Postawiłeś sobie cele, więc… dlaczego do nich nie
dążysz? Dlaczego zwątpiłeś w siebie? Przecież masz siłę jakiej nikt nie ma.
Masz siłę wyjątkową, bo swoją. Tak jak serce, masz takie jakiego nie ma nikt.
Masz inne marzenia, wspomnienia. Więc dlaczego an siłę chcesz się zmienić? Bądź
sobą. Spraw byś nie upodabniał się do innych. Nie masz siły? Wystarczy mnie
zawołać, zawrócę się i wezmę Cię na plecy, będę Cię niosła aż nabierzesz sił. Nikt
nie jest idealny. Ani ja ani Ty. Więc czego się obawiasz? Wyśmieją Cię? Co z
tego? To Twoje życie i bądź tym jakim chcesz być. Tylko pomyśl. Czy na pewno
jesteś na co dzień osobą jaką chcesz być? Czy po prostu przyzwyczaiłeś się do
tego jakiego udajesz by inni Cię zaakceptowali? Zobacz. Może jest osoba która
czuje się samotna bo z nikim nie może się dogadać, nie ma przyjaciół bo nikt
nie jest podobny. Może Ty jesteś taką osobą? Która pasuje do niej jak ostatni
puzzle w układance.
leć wysoko i spraw że będę z Ciebie dumna
Przytul mnie tak że połamie żebra, przytul tak że zabraknie
tchu. Przytul mnie tak że będę czuła Twój mocny ścisk, przytul tak że będę
czuła Twoje ciepło. Daj mi siłę której nikt nie ma, daj mi nadzieję na lepsze
jutro. Już… już koniec. Zobacz! Jestem silna! Idę na przód i nie poddaję się. Idę
i stawiam delikatnie każdy krok aby ziemia spod nóg mi się nie osunęła. Idę i
trzymam Cię za rękę abyś i Ty nie upadł. Dałeś mi moc która wypełnia mnie od
środka, która sprawia że na mojej twarzy jest uśmiech. Chcę go umocować w
każdym człowieku. Idź dalej przed siebie z uśmiechem i nie poddawaj się bo to
przybija tych którzy Cię nienawidzą. Masz wrogów? Ciesz się, musiałeś coś
osiągnąć. Wypuszczam Cię teraz na wolność jak ptak wypuszcza swoje pisklęta gdy
jest pewien że polecą daleko i wysoko. Tak ja wypuszczam teraz Ciebie bo wiem
że od teraz już dasz radę. Więc teraz leć i bądź tym kim chcesz być, bądź
szczęśliwy.
bo tak ciężko jest żyć
Umieram. Umieram a Ty patrzysz nie mogąc nic zrobić. Jesteś bezsilny. Patrzysz i widzisz jak cierpię. Jak ból rozdziera moje serce. Patrzysz, chcesz pomóc, lecz jesteś bezsilny. Nie potrzebuje jej, tej cholernej pomocy która zaraz opuści mój umysł. On jej nie przyjmuje. Chroni się, odrzucając ją. Zostaw mnie proszę bo chore myśli przeszyją całe Twoje ciało. Nie chcę tego. Oddalam się, oddalam się nie pozostawiając za sobą nic.
niedziela, 17 listopada 2013
ujżeć Anioła...
W końcu dojechali. Wyszła na mały taras. Padało, była burza.
Błyskawice i grzmoty prawie w tym samym czasie. Siedzi na krześle zła i smutna.
Co chwile słyszy chamskie odzywki swojego brata. Rodzice nie zwracają na to
uwagi, zajmują się tym że w końcu mają wakacje. Jej tata wraz z bratem śmieli
się z niej co chwilę. Nie ma już siły, siedzi i patrzy na małe kropelki
spływające po drewnie. Chciała już wrócić do domu choć przecież dopiero tam
dotarli. Chciała wrócić bo tam nie musiała aż tyle czasu z nimi wszystkimi
przebywać. Nikt z rodziny w nią nie wierzył i każdy wypominał jej jaką jest
niezdarą, nie zdając sobie sprawy z tego że ona ma też uczucia. Nei wiedziała
po co ma żyć, po co jej takie życie? Chciała mieć z nimi dobry kontakt ale gdy
próbowała go nawiązać im isę nie chciało. Wmawiała sobie że nawet przyjaciołom
nie umie pomóc. Bała się że wszystkich straci. Bardzo bała się przyszłości.
Znów wracały do niej myśli o cięciu się. Brat ją poniżał, rodzice nei zwracali
na nią uwagi… musi spać na dole na kanapie w małym domku letniskowym bo rodzice
„delikatnie” dali jej do zrozumienia że nie chcą być z nią w pokoju a brat spał
w pokoju obok nich. Czuła się tam zupełnie sama. Poszła zapytać się rodziców
czy może zadzwonić do przyjaciółki. Tata spojrzał na nią surowym wzrokiem i
powiedział
- co Ty sobie wyobrażasz? Pada deszcz a Ty chcesz wychodzić na drów?
- co Ty sobie wyobrażasz? Pada deszcz a Ty chcesz wychodzić na drów?
- tak bo mi na niej zależy a chyba po co są parasolki?
- nie.
- zajebiście
- tak właśnie- załamana dziewczyna poszła na górę i położyła
się na miękkim łóżku. Łzy zalewały kolorową pościel. Miała dość całej swojej
rodziny a do tego nie miała kontaktu z przyjaciółmi. Tydzień później gdy
wróciła poszła szybko do swojego pokoju. Rzuciła się na podłogę i jak
najmocniej drapała swoją rękę bo nie mogła zrobić ani jednej rany żyletką bądź
przynajmniej szpilką. szybko podłączyła telefon i napisała do swojej
przyjaciółki. Jednak ona nie mogla się spotkać w najbliższym tygodniu. I co
teraz? Nie wiedziała co ma robić. W domu żadnego wsparcia. Poszła spać. Usnęła dopiero
po 2 w nocy, płacz nie dawał jej spać. Następnego dnia wyszła nie mówiąc
nikomu. To nic nie miało sensu. Wiedziała że to koniec. Koniec wszystkiego.
Wiedziała że 5 km
od jej domu są tory kolejowe. Wzięła z szafki z domu jakiś alkohol. Poszła do
znajomej która potajemnie sprzedawała
narkotyki. Wzięła z domu wszystkie pieniądze. Kupiła najwięcej ile się dało.
Poszła do apteki i dokupiła tabletki nasenne. Siedziała przy torach. Wzięła
wszystko co miała a na koniec jeszcze tabletki. Położyła się. Wiedziała ze
niedługo miał nadjeżdżać pociąg. Usnęła w ciągu dziesięciu minut. Maszynista
zauważył dziewczynę ale nie zdążył wyhamować. Po godzinie znalazł ją jej
przyjaciel. Nigdy nie zauważała tego ze mu na niej bardzo zależy. Gdy tylko ją
zobaczył… zaczął krzyczeć przez słone
łzy. Podbiegł do niej i szybko zdzwonił
do jej rodziców. Nie mógł uwierzyć w to co się stało. Tydzień potem odbył się
pogrzeb dziewczyny. Stali wszyscy i patrzyli jak powoli wkładają trumnę w dół.
Chłopak zalał się łzami. Już nic dla niego nie miało żadnego znaczenia. Poszedł
do domu i zaczął się modlić ,, Boże dlaczego na to pozwoliłeś, dlaczego ona
musiała umrzeć, ja ją tak kochałem. Zabierz mnie do niej. Nic nie ma tu bez
niej sensu. Zabierz mnie!” poszedł spać ale po chwili obudził się.
Prześladowały go sny o niej. Następnego dnia poszedł na grób dziewczyny.
Siedział i mówił jej wszystko to tak dawno już chciał jej powiedzieć. Nagle
zaczął padać deszcz. Podniósł się i popatrzył do góry. Słyszał szum drzew i
usłyszał… usłyszał jej głos. Śpiewała. Potem skończyła a on ją ujrzał. W białej
lekkiej sukience stała i wpatrywała się w niego.
-posłuchaj. Jestem tutaj ciągle z Tobą i nie martw się o mnie. Jestem tu szczęśliwa. Ty też bądź ale tutaj. – znikła. Rozpłynęła się razem z mgłą. Zacisnął zęby i poszedł przed siebie. Teraz wiedział ze musi dać radę. Wiedział że jest przy nim choć jej nie widać. Znów jego serce napełniło się nadzieją.
-posłuchaj. Jestem tutaj ciągle z Tobą i nie martw się o mnie. Jestem tu szczęśliwa. Ty też bądź ale tutaj. – znikła. Rozpłynęła się razem z mgłą. Zacisnął zęby i poszedł przed siebie. Teraz wiedział ze musi dać radę. Wiedział że jest przy nim choć jej nie widać. Znów jego serce napełniło się nadzieją.
o Julci ^^
Zaprzyjaźniłyśmy się z 1 klasie podstawówki, od tamtej pory przyjaźnimy się do dziś, ty wiesz o mnie wszystko. Nie umiem nic przed Tb ukryć. Czasem się kłócimy… i jest z tego powodu mi źle… ale tak bardzo Cię kocham że nie umiem się na Ciebie gniewać… czasem nie dostaje wsparcia którego potrzebuje ale gdy ty masz źle nie umiem patrzeć bezczynnie jak cierpisz. Zrobiłabym dla Cb wszystko… jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, uparciuchem którego bardzo mocno kocham <3. Z nikim innym nie mam tyle wspomnień, tyle marzeń… tyle myśli o przyszłości. To że czasem mnie ranisz, gdy Cię potrzebuje… to nic nie znaczy. Ja mimo wszystko będę zawsze przy Tobie… jeśli bardzo mnie potrzebujesz… ja zawsze przyjdę do Cb przynajmniej w myślach, smucę się gdy jesteś smutna, cieszę się gdy jesteś szczęśliwa. Gdy myślałam co by Ci napisać… najbardziej do głowy przychodziły mi słowa ,, od zawsze na zawsze”. Tak właśnie widzę naszą przyjaźń. To właśnie gdy byłam z Tobą przechodziłam największe problemy… to też dzięki Tobie pokazałam że umiem walczyć z moimi słabościami… z moimi wadami, to wszystko się działo jak to właśnie TY byłaś obok. Tak to prawda Emil też dużo Sb w tym zasłużył ale to nie z nim chodzę za rękę i drę się ,, kwiaty we włosach potargał wiatr”, to nie on mówi mi który strój kąpielowy będzie najlepszy, to nie z nim chodzę po sklepach, to nie z nim miałam odpały, to nie z nim się wydurniałam, on nie jest Tobą i nigdy nie będzie. Jestes jedyna niepowtarzalna. Ty wiesz o mnie wszystko od A do Z. Wiem też że ty masz Olę która Cię wspiera całym sercem. Ale cieszę się z tego, bo tam jak byś jej nie miała nie miałabyś nikogo. Wiem że Ciebie mi nikt nigdy nie zastąpi. Mam nadzieje że będziemy razem już do końca… ale jeśli okazałoby się że tak nie będzie… pamiętaj że Nikt nie będzie tak ważny jak ty, że nikt mi Ciebie nie zastąpi. Że to właśnie TY będziesz zajmować największą część w moim sercu… kiedyś jak już będziemy dorosłe… ty będziesz mieć swoją rodzinę a ja swoją… mam nadzieje że wtedy, nawet wtedy nie rozdzielimy się. Jesteś dla mnie taką małą iskierką… gdyby Ciebie nie było dawno byłabym już na dnie, to dzięki tej iskierce jestem teraz człowiekiem który mniej przejmuję się swoimi problemami. Jesteś moją nadzieją. Gdy ja się cięłam… potem przestałam… gdy widziałam przez co później ty przechodziłaś, dziwiłam się że ty to wytrzymujesz i nic Sobie nie robisz… choć miałaś chwile załamania… chciałaś się upić, chciałaś palić, to wszystko chciałaś jednak nie wzięłaś. Jesteś moja nadzieją że można mieć taka silną wole i pokonywać swoje problemy. Jesteś moim ulubionym wspomnieniem… nasze wspólne wypady… nasze łzy… nasze sesje zdjęciowe… nasze dzwonienie do Gucia w nocy, chociaż to ostatnie było naprawdę niedawno… to jednak jest już wspomnieniem które kocham. Zobacz my jesteśmy bod siebie tak różne… nigdy nie byłyśmy takie same a jednak się przyjaźnimy… ,, Ty… i ja… dwa różne światy… a jednak razem”. Wiedz że to co tutaj napisałam było bardzo głęboko z mojego serca…
sobota, 16 listopada 2013
...
Siedział w swoim pokoju myśląc co będzie dalej. Patrzył na
silne ręce pełne blizn i świeżych ran. Nie
wiedział jak ma widzieć sprawę. Przecież On ją nadal kocha a ona… a ona tak
perfidnie go oszukiwała. Przez tyle czasu wpajała mu że go kocha. Ale… za
bardzo mu na niej zależało by ją zniszczyć. Kochał ją ale widział że jest
bezsilny, dzień w dzień myślał o samobójstwie. Po co miał żyć? Jedynym sensem
dla niego była ona. Teraz jej nie ma. Skończył w końcu to co było tak fałszywe.
,, nie kochałam Cię, ograniczałeś mnie aż znudziłeś, więc po co mamy być razem?”
te słowa przeszyły go całkowicie. Nie miał siły, nie dawał rady. Jego marzeniem
było w końcu trafić to tego powalonego świata zmarłych. Wszyscy mu wmawiali że
da radę ale niby jak? Niby jak miał poradzić sobie? Przecież nie miał jej tego
za złe, kochał ją nad wszystko. Siedział w Internecie, słuchał piosenek i
zastanawiał się po co tutaj jest. Przecież jego życie nie ma najmniejszego
sensu. Każdego dnia pojawiały się nowe rany na jego nadrostku, pił, chodził na
imprezy, tylko żeby o niej nie myśleć. Nie zauważał czy to złe czy dobre, po
prostu chciał zapomnieć. Po paru dniach od zerwania stawał się coraz
silniejszy. Powiedział sobie że da radę, choć jest ciężko. Pokaże tej szmacie
że nie przejmuje się tym, że jestem silny i niech się dobije i zauważy że
straciła osobę która tak mocno ją kocha. Myślał że jest słaby, robił to dla
osób dla których był przecież taki ważny. Nie wierzył w siebie ale chciał to
zrobić. Chciał uwierzyć że mu się uda pokonać to co jest źle. Zaufał przyjaciołom.
Był niesamowitą osobą której nikt nie miał zamiaru zostawić.
,, kocham Cię"...
„kocham Cię” dlaczego tak mówił? Przecież to tylko puste
słowa które napełniały ją nadzieją. A teraz każde przypomniane wylewają ją a
serce rozłamują na coraz mniejsze kawałeczki. Z każdym dniem było coraz gorzej.
Siedziała w pokoju, nie jedząc nic, nie rozmawiając z nikim. Przyjaciele i
rodzina bardzo się o nią martwiła, lecz ona nie dostrzegała tego. Była
pozbawiona jakichkolwiek uczuć. Była
teraz osobą jakby nieżywą. Nie kontaktowała ze światem zewnętrznym, tylko wciąż
myślała dlaczego jej to zrobił. Kim ona
jest? Jest beznadziejną nastolatką która nic nie wie o życiu. Każdy jej mówił
że to cham i prostak. Ale ona go kochała. Kochała go całym sercem i wierzyła że
się zmienił. Że on też ją kocha. Wierzyła że ją kocha naprawdę. A potem nagle
zobaczyła ich razem. Jej też mówił do ucha delikatne ,, kocham Cię”. Zerwała z
nim kontakt. Siedziała i myślała. Bluzka była cała we w łzach ale nie chciała
nikogo do siebie dopuścić. Nie spała ani nic. Po prostu siedziała na wysokim
fotelu wpatrując się w okno. Nagle ujrzała
w nim swoją najlepszą przyjaciółkę, ona szybko weszła do domu i zapukała do jej
drzwi. Nie odpowiedziała nic. Delikatnie je uchyliła i łzy poleciały po jej bladych
policzkach. Już wiedziała co się stało. Wzięła krzesło i usiadła obok
dziewczyny. Otarła łzy by nie pokazać jej swojej słabości. Przecież teraz
musiała ją wspierać. Złapała ją delikatnie za rękę ale dziewczyna ani drgała.
Siedziała nieruchomo nawet nie spojrzawszy na swoją przyjaciółkę. Dziewczyna
nie wytrzymała ciszy która tam panowała i zaczęła mówić cichym delikatnym
głosem który zawsze ją uspokajał. – Nikola… ja wiem że jest ciężko. I nie, nie
będę Ci mówiła czegoś w stylu ,, a nie mówiła?” bo nie o to chodzi. Martwię się
o Ciebie bo jesteś dla mnie wszystkim. Wiem przecież wszystko. Wiem jak go
kochasz i wiem jaki jest dla Ciebie ważny. Ale musisz iść dalej i pokazać
wszystkim że masz odwagę iść dalej. Jesteś najsilniejszą osobą jaką znam.
Walczysz zawsze do końca więc i tej sprawy nie zostawiaj. Masz nas na których
zawsze możesz liczyć. Jesteś osobą która na pewno da radę. Nie możesz się w
sobie zamknąć. Jesteś zbyt wartościowa osobą. Zobacz że zawsze stałaś po
stronie słabszych. Oni wszyscy w Ciebie wierzą i teraz gdy nas potrzebujesz my
wszyscy jesteśmy z Tobą. Potrzebujemy Ciebie, kochamy Cię.- i wyszła całując ją w czoło a przy drzwiach
dodała – wierzmy w Ciebie…- następnego dnia przyjaciółka Nikoli zebrała
wszystkie osoby którym podarowała cząstkę siebie, nadzieje, wiarę. Przyszli
wszyscy razem i weszli do pokoju gdzie siedziała tak samo jak wcześniej. Każdy
po kolei podchodził dotykał jej ramion, głowy, dłoni i mówili jej to co chcieli
zawsze. Po jej policzkach poleciało duzo łez aż w końcu uwierzyła że jest im
potrzebna, że musi żyć dla nich. Wstała pierwszy raz od tygodnia i powiedziała
cicho ,, kocham was bardzo mocno i nie poddam się. Dla was.” Usiadła pośrodku
nich i po kolei wszystkich przytulała. Wyszła z pokoju i powiedziała do
rodziców że idzie pokazać mu że niech żyje mu się dobrze i że ma nadzieje że
kiedyś poczuje co to jest miłość prawdziwa i że się zmieni. Szła z Julią z zaciśniętą szczęką pełna siły
i odwagi. Weszły w wąską uliczkę gdzie zawsze stali i przytulali się. Łzy
popłynęły ale szybko je wytarła i mocnym krokiem szła dalej. W końcu ujrzała wysoki,
drewniany dom z dużą werandą. Stanęła na chwile i zamknęła oczy przypominając
sobie wszystkie piękne chwile… które były przepełnione jego fałszywością.
Otworzyła oczy i podeszła do drzwi.
- zostań tutaj, musze sama tam wejść i sama mu to powiedzieć.
-okey, ale pamiętaj że nie możesz mu ulec.
-obiecuje. – zapukała do drzwi. Otworzyła je jego mama i z
szokiem w oczach spytała co tu robi. Dziewczyna nie odpowiedziała tylko szybkim
krokiem podeszła do drzwi jego pokoju
który znała na pamięć. Otworzyła je i znów ujrzała dziewczynę z którą
wcześniej stał w parku i obejmował ją. Lecz to nie zmieniło jej postanowienia.
- widzę że to co mi mówiłeś to tylko słowa które nic nie
znaczyły. Ale to nie ważne, teraz jestem silna. Boli mnie tylko to że tak
bardzo wierzyłam że się zmienisz, i broniła Ciebie przed wszystkimi przeciwko
Tobie ale Ty nie doceniłeś tego. Wykorzystałeś moją wiarę w ludzi i chciałeś
mnie zniszczyć. Prawie Ci się udało ale mam osoby które mi pomogły. Dziękuje za
to że pokazałeś mi że nie wszyscy ludzie są dobrzy. Mam nadzieje że kiedyś
zauważysz to co zrobiłeś i zmienisz się. Mam nadzieje że kiedyś jakiejkolwiek
dziewczynie powiesz szczere ,, kocham Cię” a ona będzie miała dużo wiary by Ci
zaufać, bo jeśli Cię zna to nie uwierzy w Twoje słowa. Mam nadzieje że kiedyś
ktoś będzie miał tyle siły by odkryć w Tobie prawdziwe uczucie i wydostanie z
Ciebie prawdziwą miłość. A teraz jeśli między nami koniec to chcę żebyś
wiedział że kochałam Cię naprawdę, zresztą kocham nadal ale chcę by to była przeszłość.
Rodzice powiedzieli mi że się stąd wyprowadzimy więc nie chcę mieć z Tobą
najmniejszego kontaktu. Ja już wam nie przeszkadzam, powodzenia. Pa.- i wyszła
spokojnym krokiem zamykając za sobą drzwi pokoju. Powiedziała do jego mamy
tylko ,, dowidzenia” i wyszła z domu wtulając się z delikatne ramiona Julii. Poczuła niesamowitą ulgę że to już po
wszystkim i że od teraz jest to nowe życie. Poszły do domu Nikoli, wzięły
pieniądze i poszły do małej kawiarenki do której zawsze chodziły gdy sobie z
czymś poradziły. Po miesiącu w końcu nadszedł dzień przeprowadzki. Przyszli
wszyscy ludzie którym pomogła i dla których była ważna.
- Nikola, chodź, musimy już jechać.
- dobrze tato. – miała łzy w oczach lecz wiedziała że to
będzie początek. Że zacznie wszystko od nowa. Wszyscy ludzie dali jej list i
poprosili aby otworzyła je już w nowym domu i nie zapominała o nich. Julia
wręczyła jej ich wielkie zdjęcie. Ich wszystkich a z tyłu były podpisy każdego.
Podała jej jeszcze małe zdjęcie ich obu z wielkim uśmiechem. Z tyłu było
napisane ,, Nikola, pamiętaj byłam, jestem i zawsze będę przy Tobie” wszyscy
ocierali łzy a ona powiedziała
- pamiętajcie. Tam będzie mi lepiej. Nigdy o was nie zapomnę
i będę was odwiedzać. Listy będą w specjalnej szufladce na honorowym miejscu. Kocham was! Przytuliła Julię i
wsiadła do czarnego samochodu. Pomachała
im i przysłała buziaki. Po 20 min drogi usnęła, pełna spokoju, i nadziei.
wtorek, 12 listopada 2013
nie poddawaj się...
Pewnego jesiennego wieczoru...
na ławce w parku siedziała zapłakana dziewczyna.rozmyślała o swoim życiu i o chłopaku, którego poznałą tu zeszłej nocy..myślała czy mówił prawde gdy wyznał jej że mu na niej zalezy.myślała czy mówił prawde gdy wyznał jej że mu na niej zalezy.Jeszcze nikt nie powiedział jej czegoś tak pięknego jak on. Myślała o nim jak o swoim przyszłym chłopaku i wyobrażała sobie życie u jego boku.lecz miała problemy z ufnością. czuła sie przy nim szczęśliwa ale czy... on jej nie zostawi? te myśli wciąż krążyły po jej głowie.Nie usłyszała nawet, gdy ktoś podszedł do niej i zapytał : "Jak sie ma?" Patrzała sie tylko w dal przed siebie myśląc i marząc o niemozliwym.była zamknięta w swoim świecie. nikt nie miał prawa do niego wtargnąć lecz... tak. on miał oddała się całkowicie jego pięknym brązowym oczom, które błyszczały się i widziałą w nich swoją przyszłość.Nagle wszystko w nije pękło i potok słów wylał sie z niej niczym wodospad. Opowiedziała mu o swoich trudnych chwilach, co myśli o nim i o wsoich obawach. Podzieliła sie z nim wszystkim, a na koniec powiedziała mu, że go kocha. Kocha całą sobą tak jak nikt inny i pragnie z nim być. tylko istniał bowiem jeden wielki haczyk.
na ławce w parku siedziała zapłakana dziewczyna.rozmyślała o swoim życiu i o chłopaku, którego poznałą tu zeszłej nocy..myślała czy mówił prawde gdy wyznał jej że mu na niej zalezy.myślała czy mówił prawde gdy wyznał jej że mu na niej zalezy.Jeszcze nikt nie powiedział jej czegoś tak pięknego jak on. Myślała o nim jak o swoim przyszłym chłopaku i wyobrażała sobie życie u jego boku.lecz miała problemy z ufnością. czuła sie przy nim szczęśliwa ale czy... on jej nie zostawi? te myśli wciąż krążyły po jej głowie.Nie usłyszała nawet, gdy ktoś podszedł do niej i zapytał : "Jak sie ma?" Patrzała sie tylko w dal przed siebie myśląc i marząc o niemozliwym.była zamknięta w swoim świecie. nikt nie miał prawa do niego wtargnąć lecz... tak. on miał oddała się całkowicie jego pięknym brązowym oczom, które błyszczały się i widziałą w nich swoją przyszłość.Nagle wszystko w nije pękło i potok słów wylał sie z niej niczym wodospad. Opowiedziała mu o swoich trudnych chwilach, co myśli o nim i o wsoich obawach. Podzieliła sie z nim wszystkim, a na koniec powiedziała mu, że go kocha. Kocha całą sobą tak jak nikt inny i pragnie z nim być. tylko istniał bowiem jeden wielki haczyk.
on
odpowiedział jej że jest dla niego wszystkim ale nie mogą być razem
ponieważ jego życie zostało dawno zakończone, nie myśli o przyszłosci.
powiedział jej też swoje najgłębsze myśli. siedzieli, płakali razem. w
końcu wyznał jej że nie moga być razem bo... jego życie jutro straci na
wartości, że to już bedzie koniec. że on nie ma już siły.
że jutro już nie bedzie go na tym świecie.
Jednak ona namówiła go do pójścia do szpitala, musiała sie dowiedzieć czy jest jakiś sposób na uratowanie go. Znalawszy sie w szpitalu rozmawiała z lekarzem, a on powiedział jej, że jest jeden sposób. Mianowicie przeszczep serca. Kochając go tak mocno poprosiła by podiął sie operacji i że jest dawca. Dawca była ona. Po operacji chlopak znalazł kartkę na, której napisane było:,, wiesz ze Cię kochaąłm, lekarz powiedział ze nie ma innego wyjścia jak szybki przeszczep. musiałam to zrobić. wiedz o tym że żyłam na świecie tylko dlatego żebyś teraz odcenił to co masz. kocham Cię i będę czuwała nad Tobą tam na górze, a teraz wstań i idź. mam jedną prośbę. bądź szczęśliwy".
On tylko leżał i płakał, nie mógł uwierzyć w to, że jego największy skarb poświęcił sie dla niego. Przez wilele miesięcy siedział na tej samej ławce w parku i wsominał tą jedną noc, w której sie poznali. Następnej nocy zobaczył dziewczynę, wyglądała tak samo jak (tu trzeba wstawić imię). Te niesamowite oczy, włosy i ta piękna twarz, jej zalana była łzami. Podszedł do niej i zapytał: Czy to ty? Ona odpowiedziała: Tak to ja, ale jestem tylko duchem w ciele tej dziewczyny, ona cie nie zna, ale postaraj się by cie pokochała, bo została sama. Chciała sie zabić, tu przy naszej ławce.
że jutro już nie bedzie go na tym świecie.
Jednak ona namówiła go do pójścia do szpitala, musiała sie dowiedzieć czy jest jakiś sposób na uratowanie go. Znalawszy sie w szpitalu rozmawiała z lekarzem, a on powiedział jej, że jest jeden sposób. Mianowicie przeszczep serca. Kochając go tak mocno poprosiła by podiął sie operacji i że jest dawca. Dawca była ona. Po operacji chlopak znalazł kartkę na, której napisane było:,, wiesz ze Cię kochaąłm, lekarz powiedział ze nie ma innego wyjścia jak szybki przeszczep. musiałam to zrobić. wiedz o tym że żyłam na świecie tylko dlatego żebyś teraz odcenił to co masz. kocham Cię i będę czuwała nad Tobą tam na górze, a teraz wstań i idź. mam jedną prośbę. bądź szczęśliwy".
On tylko leżał i płakał, nie mógł uwierzyć w to, że jego największy skarb poświęcił sie dla niego. Przez wilele miesięcy siedział na tej samej ławce w parku i wsominał tą jedną noc, w której sie poznali. Następnej nocy zobaczył dziewczynę, wyglądała tak samo jak (tu trzeba wstawić imię). Te niesamowite oczy, włosy i ta piękna twarz, jej zalana była łzami. Podszedł do niej i zapytał: Czy to ty? Ona odpowiedziała: Tak to ja, ale jestem tylko duchem w ciele tej dziewczyny, ona cie nie zna, ale postaraj się by cie pokochała, bo została sama. Chciała sie zabić, tu przy naszej ławce.
chłopak
ujżał w niej swoją miłość. powiedział sobie że będzie szczęśliwy z nią.
że to będzie spełnienei jej prośby. powiedział sobie że pokocha ja tak
jak ( imie) i będzie z nią już do końca. spotykali sie codziennie,
rozmawiali, pisali ze sobą. po miesiącu zosatli parą
obiecali sobie że wezmą ślub i będą szczęśliwi
jeśli kochasz to walcz z całych sił.
Było jesienne popołudnie, dwoje przyjaciół siedziało przed domem jednego z nich.
myśleli o tym co będzie dalej. dom dziewczyny rozpadał się a cała jej rodzina nie miała pieniędzy na remont
Było możliwe, że będą musieli się z niego wyprowadzić. Dziewczyna nie chciała tego. Potrzebowała czasu aby wymyslić jakiś plan.
w
końcu chłopak wyjął gitarę z którą chodził wszędzie i zaczął na niej
grać, dziewczyna bez namysłu zaczęla do muzyki śpiewać swoim pięknym,
czystym głosem.
Przy
jej ogrodzeniu zatrzymał sie czarny sportowy samochód. Wysiadł z niego
przystojny chłopak w obecności trzech goryli. Weszli przez bramę, pobili
chłopaka i porwali dziewczynę, a ona płakała w smochodzie i błagała
żeby ją zostawili.
dziewczyna
płąkała, wyrywała się i krzyczała lecz nagle chłopak krzyknął żeby się
zamkęnłą bo inaczej ją rozwali i pokazał małą, błyszczącą broń z
kieszeni. dziewczyna szybko uspokoiła się a wszyscy po 20 minutach
wysiedli z samochodu. kazali jej wysiąść i zaprowadzili ją do ciemnej
piwnicy
Nie
wiedziała czego od niej chcą. Pragnęła tylko tego żeby strzelili jej w
głowę tą bronią. Zawsze to ona znajdowała się w takich sytuacjach.
wymyśliła, że kiedy będą dosc nieostrożni to zabierze im broń i
ucieknie. Zastanawiała sie co dzieje z jej przyjacielem.myślała jak się czuje. jednak on tam przed domem
leżał nieprzytomny. nagle ocknął się i czym prędzej zadzwonił do jej
rodziców którzy byli aktualnie w pracy. ojciec czym prędzej wrócił do
domu i z nim porozmawiał. w tym samym czasie dziewczyna znalazła drugą
broń w szufladzie szafki od piwnicy.
Chłopak
przyszedł do niej i przedstawił się jako Harrias. Powiedział jej, że ma
szansę na bardzo płatną karierę piosenkarki i jeżeli tylko by zechciała
to może on jej to załatwić.
lecz
był jeden haczyk. dziewczyna bardzo mu się podobała więc powiedział jej
że jeśli sie z nim prześpi to będzie miała szanse zostać sławną
piosenkarką. Laura
zastanawiała się czy to warto tak zrobić? Mogła przecież wysyłać pieniądze swoim rodzicom. Pomoże im, zrobi to dla nich, żeby byli szcześliwi. Podjęła więc decyzje przespania sie z Harriasem.
zastanawiała się czy to warto tak zrobić? Mogła przecież wysyłać pieniądze swoim rodzicom. Pomoże im, zrobi to dla nich, żeby byli szcześliwi. Podjęła więc decyzje przespania sie z Harriasem.
lecz
gdy to zrobiła nagle usłyszała jego szyderczy śmiech. powiedział że
jest głupią i naiwną laską. ona nie wytrzymując tego w nocy udało jej
wydaostać się przez okno. wzięła znalezioną broń ale najpierw poszla do
pobliskiego sklepu. kupiła zeszyt i długopis. wyrwała w biegu jedną
kartkę i szybko usiadła na werandzie przed domem jej przyjaciela.
napisała tam: wiesz że byłeś dla mnie najważniejszy. kochałam Cię,
tak... kochałam. uciekłam z tamtąd. udało mi się, ale to nie wazne. ja
teraz umieram a jesli to czytasz to ja już nie żyje. leże tam gdzie
zawsze sie spotykaliśmy, przy naszej rzeczce. zrób dla mnie jedno,
proszę. uzbieraj pieniądze na remont domu. mnie nei ma więc będzie mniej
wydatków, rodzicom bedzie łatwiej. ja sie z tym chłopakiem przespałam.
ale to tylko dlatego ze obiecal mi pieniądze. robiłam to dla rodziców.
kocham was wszystkich ale tam jest lepiej.
Siedziała
tam bardzo długo, w ich ulubionym miejscu wspominając moment w którym
sie poznali. Nagle usłyszała łamanie gałązki, szybko wyciągnęła broń i
wycelowała w usłyszane miejsce. Zza krzaków wyłonił się jej przyjaciel.
Podbiegł do niej ze łzami w oczach i mocno przytulił. Stali tak dość
długo, a ona płakała w jego ramię. Nie potrafiła jemu tego powiedzieć,
bo za bardzo by się ośmieszyła.
bałą
się. bardzo się bała lecz wiedziała już. miała dokładny plan. nagle
udała że mdeje że jest jej słabo, nie może iść dalej że nie ejst gotowa.
że zrobi to za pare dni jak bedzie już ok. wiedziała że Harrias
przyjdzie tej nocy. przecież musiał zauważyć że jej nie ma. nie pomyliła
się. wszyscy spali a ona siedziała z płaczem którego nie było słychać i
pistoletem w ręku. tylko jeden ruch... tylko jeden strzał... i nagle
skrzyp drzwi otwierających jej pokój. ujżała go. ujżała jego twarz która
sprawiała że czuła strasznie obrzydzenie... i nagle strzał! chłopak
padł na ziemie a dziewczyna wybuchła głośnym płaczem. rodzice obudzili
się i przybiegli do jej pokoju. zapytali czy to on lecz nie miała siły
odpowiedzieć. przytulili ją mocno, zabrali broń i wezwali policję, i Natana,jej najlepszego przyjaciela.
nie
spodziewała się że przyjdzie. wszystkiego sie spodziewała ale nie jego.
nie teraz. a jednak jest. poweidział że muszą iść na policję. ona
strasznie płakała więc odprowadził ją do domu, wprowadził do pokoju i
był z nią dopuki nie usnęła. położył sie obok delikatnie wplatając palce
między jej włosy. usnęli razem. rano gdy rodzice ją zoabczyli uradowani
zaczęli ja przytulać i pytać czy nic jeje nie jest. dziewczyna
opowiedziała im wszytko i razem stwierdzili że pójdą na policję a ona
opisze im dokładnie ich wygląd.
Lecz
w pewnym momencie się zawachała. Przecież te zbiry wiedzą gdzie
mieszka. Co ma zrobić? Muszą wynieść się z mieszkania. Nie może narazać
swojej rodziny na to co ją spotkało. Nie po tym co zrobili zjej
przyjacielem. Po drodzę na policję uznała, że wszystkich okłamie, a jak
Harrias znowu zechce ją odwiedzić to zabije tego drania jak nic nie
wartego śmiecia.
Po trzech miesiącach terapii żyła szczęśliwie z nim i starała się kochać go jak najmocniej. koniec
poniedziałek, 11 listopada 2013
sen o nieznajomej...
był chłodny jesienny poranek. wstał jak co dzień o 7.00 i siadł powoli
na łóżku. oparł głowę na rękach i rozmyślał o tym co mu się śniło.
prześladował go sen o nieznajomej piękności która pojawia się, mówi że
go kocha potem nagle znika. po chwili pojawia się 10 metrów od niego
zawieszona na sznurze lecz on gdy biegnie i jest już blisko nagle się
budzi. prześladował go ten sen od ok tygodnia. stwierdził ze dziś nie
pójdzie do szkoły i znów poszedł spać. w śnie widział drogę do miejsca
które dobrze znał. obudził się i szybko pobiegł w tamto miejsce. siadł
na ławce i siedział przez 3 godziny. nagle zobaczył dziewczynę
identyczną do tej ze snu ale nie chciał nic mówić. zapytała się czy może
się dosiąść a on zdumiony tylko pokiwał głową zgadzając się. przez
chwilę przypatrywał się gdy czytała książkę. w końcu nie wytrzymał
- jak masz na imię?
- Nikola, a Ty?
- Adrian. co u Ciebie?
-nic ciekawego. straszne nudy,a el wole to od szkoły.
od tamtej pory spotykali sie bardzo często z czasem zaprzyjaźnili się. po miesiącu wyznał jej że ona po ich poznania jej się długo śniła, tylko że miała bardzo poranione ręce, i chciała się zabić. nagle po policzkach dziewczyny poleciały łzy. pierwszy raz ujżał jej ręce które tak przed nim ukrywała. ujrzał wiele blizn i świeżych ran. powiedziała mu że od jakiegoś czasu planuje samobójstwo ale że coraz bardziej odchodzi to przy nim. opowiedziała mu wszystko. i tak siedzieli bez żadnego słowa. w końcu chłopak poczuł że nie może bez niej żyć.
- Nikola... czy... czy chciałabyś być moją dziewczyną? zależy mi na Tobie, razem sobie poradzimy.
- naprawdę? Bardzo się boje ale też chcę. spróbujmy.
chłopak wiedział że to dla niej ciężkie i że bardzo trudna była dla niej decyzja więc objął ją delikatnie w pasie i pocałował w czoło a wielkim uczuciem. wiedział że od teraz będzie im łatwiej i ze będą zawsze mogli na siebie liczyć...
- jak masz na imię?
- Nikola, a Ty?
- Adrian. co u Ciebie?
-nic ciekawego. straszne nudy,a el wole to od szkoły.
od tamtej pory spotykali sie bardzo często z czasem zaprzyjaźnili się. po miesiącu wyznał jej że ona po ich poznania jej się długo śniła, tylko że miała bardzo poranione ręce, i chciała się zabić. nagle po policzkach dziewczyny poleciały łzy. pierwszy raz ujżał jej ręce które tak przed nim ukrywała. ujrzał wiele blizn i świeżych ran. powiedziała mu że od jakiegoś czasu planuje samobójstwo ale że coraz bardziej odchodzi to przy nim. opowiedziała mu wszystko. i tak siedzieli bez żadnego słowa. w końcu chłopak poczuł że nie może bez niej żyć.
- Nikola... czy... czy chciałabyś być moją dziewczyną? zależy mi na Tobie, razem sobie poradzimy.
- naprawdę? Bardzo się boje ale też chcę. spróbujmy.
chłopak wiedział że to dla niej ciężkie i że bardzo trudna była dla niej decyzja więc objął ją delikatnie w pasie i pocałował w czoło a wielkim uczuciem. wiedział że od teraz będzie im łatwiej i ze będą zawsze mogli na siebie liczyć...
czwartek, 7 listopada 2013
marzenia się spełniają!
Wyszli, w końcu wyszli… ona została sama w domu i milionami
myśli. Podeszła do radia które ledwo co już grało. Włączyła swoją ulubioną
stację i jak zawsze zaczęła tańczyć. Kochała to, było to jej całe życie.
Wyrażała przez to wszystko co było ukryte w jej małym sercu. Tańczyła ukazując
ból. Nigdy nie płakała. Była silna. Tańczyła do utraty sił. Nagle poczuła że musi
odetchnąć. Poszła do kuchni, powoli wlewała sok pomarańczowy do wysokiej
szklanki z pęknięciem u góry. Po wypiciu poszła znów do swojego pokoju. Myślała
o tym jak bardzo kocha taniec i jak strasznie jej to pomaga. Odrobiła lekcje i
położyła się na podłodze. Nagle dostała sms-a więc z pośpiechem wyjęła telefon.
To był sms od pani pedagog szkolnej z którą miała bardzo dobry kontakt.
,, Klaro, jak dobrze
wiesz co roku jest organizowany kilkudniowy kurs tańca. Pamiętam jak kiedyś
wspominałaś że kochasz to robić. To daje Ci szansę. Wyjazd jest do Berlina, na
2 tygodnie i kosztuje 1500 zł. Mam nadzieję że będziesz w stanie pojechać i
spełniać swoje marzenia. Pozdrawiam, p. Ania”
Dziewczyna załamała się. Miała bardzo biednych rodziców,
którzy nie interesowali się jej życiem, więc nie miała na co liczyć z ich
strony. Siedziała i wpatrywała się w ścianę myśląc jak zdobyć tyle pieniędzy.
Następnego dnia po szkole poszła na rynek. Nagle usłyszała że ktoś na
skrzypcach gra jej ukochaną piosenkę. Nie zważając na wszystko zaczęła tańczyć.
Czuła się jak największa tancerka. Czuła na sobie wzrok innych ale nie mogła
się oderwać od tańca który tak idealnie ją wypełniał. Nagle wszystkie problemy
znikają a ona czuję się jak w raju. Nagle słyszy dźwięk rzucanych monet na czerwoną
kostkę. Staje i patrzy a ludzie uśmiechają się do niej i krzyczą żeby tańczyła
dalej. Dziewczyna zauważyła że ludziom się podoba więc poprosiła starszego pana
który wcześniej grał na skrzypach żeby jej potowarzyszył. I tak codziennie o
tej samej porze po lekcjach przychodziła na rynek, rozmawiała ze starszym panem
a potem tańczyła. Widziała że coraz więcej pieniędzy wpada i może uda jej się
uzbierać potrzebną kwotę. Pewnego dnia gdy tańczyła nagle usłyszała głos
jakiegoś mężczyzny.
- jak się nazywasz? Czemu tańczysz na rynku? Masz wielki
talent.
- jest szkolny wyjazd, kurs tańca. Rodziców nie stać a sama
nie zarabiam. To jedyny sposób. Po za tym jak widze jak ludziom się podoba to
jest dla mnie przyjemność.
- pomogę Ci. Jestem choreografem, który szuka młodych
talentów. Zapłacę za wyjazd ale chciałbym abyś uczęszczała na zajęcia. Są
niedaleko, może widziałaś?
-ja… ja dziękuje… tak widziałam ale nie mam pieniędzy aby na
nie chodzić.
- jesteś wielkim talentem, nie pozwolę go zmarnować.
Mężczyzna szybko wyjął z marynarki brakującą kwotę i wręczył
ją dziewczynie. Na początku nie chciała przyjąć tak dużej kwoty lecz przecież
było to jej marzenie. Następnego dnia wstała z uśmiechem na twarzy i w szkole
od razu poszła do p. pedagog przekazać jej informację że jedzie. Tego dnia
czuła się najszczęśliwszą. Od tamtej pory regularnie chodziła na zajęcia i
szlifowała swój talent. Dorastała w tańcu, nie przestawała jednak chodzić na
rynek aby sprawiać że inni się uśmiechają dzięki niej. Po paru latach jako
dorosła osoba wyjechała do Paryża. Co roku przyjeżdżała na rynek. W końcu była
szczęśliwa. Nikt nie mógł zabrać jej szczęścia które towarzyszyło jej na każdym
kroku. Wytańczyła cały ból, już nie było cierpienia. Nigdy jednak nie pogodziła
się z faktem że jej rodzice nawet nie
zauważyli jej zniknięcia, nie odzywali się do niej, nie dzwonili. To była
jedyna rzecz która jak sól sypała się na rany. Lecz ból był ukazywany w jej
tańcu, pokazywała wspomnienia i ciężkie przejścia. Wiedziała że to koniec
wszystkich zmartwień. Jedyne co wzięła ze swojego domu gdy wyjeżdżała to ubrania
i stare radio do którego zawsze tańczyła gdy tylko miała wolną chwilę.
Wyszli, w końcu wyszli… ona została sama w domu i milionami
myśli. Podeszła do radia które ledwo co już grało. Włączyła swoją ulubioną
stację i jak zawsze zaczęła tańczyć. Kochała to, było to jej całe życie. Wyrażała
przez to wszystko co było ukryte w jej małym sercu. Tańczyła ukazując ból. Nigdy
nie płakała. Była silna. Tańczyła do utraty sił. Nagle poczuła że musi
odetchnąć. Poszła do kuchni, powoli wlewała sok pomarańczowy do wysokiej
szklanki z pęknięciem u góry. Po wypiciu poszła znów do swojego pokoju. Myślała
o tym jak bardzo kocha taniec i jak strasznie jej to pomaga. Odrobiła lekcje i
położyła się na podłodze. Nagle dostała sms-a więc z pośpiechem wyjęła telefon.
To był sms od pani pedagog szkolnej z którą miała bardzo dobry kontakt.
,, Klaro, jak dobrze
wiesz co roku jest organizowany kilkudniowy kurs tańca. Pamiętam jak kiedyś
wspominałaś że kochasz to robić. To daje Ci szansę. Wyjazd jest do Berlina, na
2 tygodnie i kosztuje 1500 zł. Mam nadzieję że będziesz w stanie pojechać i
spełniać swoje marzenia. Pozdrawiam, p. Ania”
Dziewczyna załamała się. Miała bardzo biednych rodziców,
którzy nie interesowali się jej życiem, więc nie miała na co liczyć z ich
strony. Siedziała i wpatrywała się w ścianę myśląc jak zdobyć tyle pieniędzy. Następnego
dnia po szkole poszła na rynek. Nagle usłyszała że ktoś na skrzypcach gra jej
ukochaną piosenkę. Nie zważając na wszystko zaczęła tańczyć. Czuła się jak
największa tancerka. Czuła na sobie wzrok innych ale nie mogła się oderwać od
tańca który tak idealnie ją wypełniał. Nagle wszystkie problemy znikają a ona
czuję się jak w raju. Nagle słyszy dźwięk rzucanych monet na czerwoną kostkę. Staje
i patrzy a ludzie uśmiechają się do niej i krzyczą żeby tańczyła dalej. Dziewczyna
zauważyła że ludziom się podoba więc poprosiła starszego pana który wcześniej
grał na skrzypach żeby jej potowarzyszył. I tak codziennie o tej samej porze po
lekcjach przychodziła na rynek, rozmawiała ze starszym panem a potem tańczyła. Widziała
że coraz więcej pieniędzy wpada i może uda jej się uzbierać potrzebną kwotę. Pewnego
dnia gdy tańczyła nagle usłyszała głos jakiegoś mężczyzny.
- jak się nazywasz? Czemu tańczysz na rynku? Masz wielki
talent.
- jest szkolny wyjazd, kurs tańca. Rodziców nie stać a sama
nie zarabiam. To jedyny sposób. Po za tym jak widze jak ludziom się podoba to
jest dla mnie przyjemność.
- pomogę Ci. Jestem choreografem, który szuka młodych
talentów. Zapłacę za wyjazd ale chciałbym abyś uczęszczała na zajęcia. Są niedaleko,
może widziałaś?
-ja… ja dziękuje… tak widziałam ale nie mam pieniędzy aby na
nie chodzić.
- jesteś wielkim talentem, nie pozwolę go zmarnować.
Mężczyzna szybko wyjął z marynarki brakującą kwotę i wręczył
ją dziewczynie. Na początku nie chciała przyjąć tak dużej kwoty lecz przecież
było to jej marzenie. Następnego dnia wstała z uśmiechem na twarzy i w szkole
od razu poszła do p. pedagog przekazać jej informację że jedzie. Tego dnia
czuła się najszczęśliwszą. Od tamtej pory regularnie chodziła na zajęcia i
szlifowała swój talent. Dorastała w tańcu, nie przestawała jednak chodzić na
rynek aby sprawiać że inni się uśmiechają dzięki niej. Po paru latach jako dorosła
osoba wyjechała do Paryża. Co roku przyjeżdżała na rynek. W końcu była
szczęśliwa. Nikt nie mógł zabrać jej szczęścia które towarzyszyło jej na każdym
kroku. Wytańczyła cały ból, już nie było cierpienia. Nigdy jednak nie pogodziła
się z faktem że jej rodzice nawet nie
zauważyli jej zniknięcia, nie odzywali się do niej, nie dzwonili. To była
jedyna rzecz która jak sól sypała się na rany. Lecz ból był ukazywany w jej
tańcu, pokazywała wspomnienia i ciężkie przejścia. Wiedziała że to koniec
wszystkich zmartwień. Jedyne co wzięła ze swojego domu gdy wyjeżdżała to ubrania
i stare radio do którego zawsze tańczyła gdy tylko miała wolną chwilę.
środa, 6 listopada 2013
poroznawiajmy zanim ocenimy. kochajmy, wybaczajmy.
Siedziała rozmyślając o tym co przed chwilą ujrzała. Nie
wiedziała co robić nie była w stanie odpowiedzieć nikomu gdy pytali się co jej
jest. Siedziała tak na ławce gdy nagle lunął deszcz. Stwierdziła że to koniec.
Pójdzie do domu spakuje się i ucieknie jak najdalej od tych osób. Jak oni mogli
jej to zrobić? Jej chłopak ją zdradził, jak to? I to z jej jedyną siostrą.
Uważała ją jako swoją przyjaciółkę, miała tylko ich a oni… tak perfidnie jej
zniszczyli życie. Ona przecież im ufała, byli dla niej jedynymi bliskimi
osobami. Dziewczyna szybkim krokiem omijała kolejne domy uciekając przed gęstym
deszczem który ukrywał jej słone łzy. Myślała że nie ma nikogo w domu. Weszła i
ujrzała. Ujrzała ich razem. Grała głośno muzyka więc nie zauważyli że weszła.
Gdy to zobaczyła nie miała już złudzeń, nie chciała wyjaśnień. Poszła szybko do
swojego pokoju, spakowała wszystko co jej potrzebne i obróciła się powoli wokół
własnej osi spoglądając już ostatni na jej królestwo. Wyrwała kartkę z
najbliższego zeszytu i napisała:
DO SIOSRY
Leno. Byłaś dla mnie
całym moim życiem. Moją matką, siostrą i przyjaciółką. Kochałam Cię bardzo ale
to co zobaczyłam zniszczyło mnie od środka. Nie chcę mieć do Ciebie żalu ale
też nie chcę was widywać tak więc wyjeżdżam stąd. Wam życzę szczęścia. Nie
szukaj mnie bo nigdy nie znajdziesz, tak będzie dla nas lepiej. Nie sądziłam że
będziesz do tego zdolna. Ufałam Ci a Ty wbiłaś mi nóż w serce, ale nie ważne.
Od jutra zaczynam nowe życie. Bez was.
DO BRAYANA
„kochanie” tak Cię
kiedyś nazywałam… byłeś dla mnie miłością ponad wszystko. Wierzyłam Ci, ufałam.
Ty mówiłeś mi miliony swoich tajemnic problemów. Obiecywałeś mi że nigdy mnie
nie zdradzisz, ze mnie kochasz i że nie zostawisz nigdy, że to miłość do końca
życia. Lecz jak widzę to tylko puste słowa które nic nie znaczą. Spokojnie, nie
martw się. Nie płaczę, nie cierpię. Czuje tylko pustkę która wypełnia całą
mnie. Nie mam już uczuć, emocji. Wyjeżdżam i mam nadzieję że tam będzie mi
lepiej. Wątpię że kogoś pokocham tak jak
Ciebie. Skruszyłeś moją całą duszę
rozsypując ją po podłodze.
Będziecie zawsze w moim sercu.
Powodzenia, Klaudia.
Szybkim krokiem wyszła z pokoju zostawiając na stole kartkę.
Otworzyła drzwi wejściowe i w myślach powiedziała sobie ,, od teraz zaczynam
nowe życie. Koniec z tym, teraz będę szczęśliwa”. Chłopak nagle usłyszał stukot
zamykanych drzwi.
- Lena, co to było?
- nie wiem.
- skończmy już to. Ja ją naprawdę kocham dlaczego to robisz?
Przecież jej bym nigdy nie zdradził
- ale właśnie to robisz. Masz wybór. Albo będziesz ją
zdradzał ze mną jednocześnie będąc z nią, ujawniasz się z tym że jesteśmy
razem, albo ja wmówię jej że ją zdradzasz i żeby Cie zostawiła. Co wybierasz?
- ale przecież my nie jesteśmy razem! Nie kocham Cię, zrozum
- ale ja Ciebie tak.
- o zobacz! Jakaś kartka leży na stole.
Lena i Brayan przeczytali szybko list. Chłopak załamał się.
Bardzo kochał Klaudie i nie wyobrażał sobei bez niej życia. Lena olała sprawę a
gdy czytała list zawsztydziłą chłopaka szyderczym śmiechem. Brayan dniami,
tygodniami szukał dziewczyny. Poszedł na policję, robił wszystko co w jego mocy
żeby ją odnaleźć i wytłumaczyć. Po roku czasu gdy wyjechał na wakacje na wieś
do swojej babci i poszedł na miasto, do sklepu zobaczył dziewczynę łudząco do
niej podobną. Siedziała brudna, nieuczesana. Podszedł do niej.
- Klaudia, to Ty?
- co Ty tu robisz? Nie chcę Cię znać. Zniszczyłeś mi życie a
po roku mnie spotykasz. Jesteś wrednym sukinsynem!
- proszę pozwól mi wytłumaczyć. To chodzi o Twoją siostrę.
Zakochała się we mnie. Powiedziała że jeśli nie będę miał z nią romansu to
powie Ci że Cię zdradzam i nie kocham. To byłoby kłamstwo ale kochałaś ją i
ufałaś jej u wiedziałem że uwierzysz jej a nie mi. Po za tym nie chciałem żebyś
ją straciła bo widziałem jaka jest dla Ciebie ważna
- czyli… czyli to wszystko ona?
- tak.. proszę daj mi
szansę. Nadal Cię kocham. Przez ten cały czas Cię szukałem.
- ja też Cię kocham. Szukałeś mnie? Naprawdę?
- tak i gdybym nie znalazł szukałbym przez całe życie. Nikt
nie może zastąpić mi Ciebie.
- dobrze, tęskniłam za Tobą, zaczniemy wszystko od początku?
- tak tylko choć do domu. Ogrzej się, umyj zjedz coś.
Chłopak nie mógł uwierzyć ze po takim czasie ją odnalazł. Poszli
do domu, dziewczyna zjadła, umyła się i poszła spać. Leżeli obok siebie na
szerokim łóżku patrząc sobie głęboko w oczy. Nagle ona zasnęła. Brayan od razu
okrył ją ciepłym kocem, pocałował w czoło i szepnął
- to nie były puste słowa, zawsze Cię kochałem i kocham.
Obiecuje że nigdy nie zostawię. Jesteś dla mnie wszystkim… kocham Cię.
niedziela, 3 listopada 2013
jaki jest sens?
Czy jest taka osoba która nie zadaje sobie pytania po co jest na tym
świecie? Która nie zastanawia się czy jest jakiś sens jej istnienia?
szczególnie kiedy coś się wali. Ale prawda jest taka że każdy po coś na
tym świecie jest.Dla kogoś. Żyjemy po to aby ktoś dzięki nam był kimś
lepszym bądź trochę bardziej szczęśliwy. Niektórzy nie myślą tak, nie
wytrzymują bólu i... zabijają się lub próbują. Nikt nie wie o czym myślą
gdy wkładają głowę w pętle sznuru i... rzucają się do innego świata.
Nikt nie wie czego żałują, kogo chcą przeprosić, co chcą powiedzieć
bliskim. Chyba każdy ma momenty zwątpienia, i Ty i ja. Ale też każdy
jest stworzony dla kogoś. Mi dają siłę inni ludzie, żyje dla innych. Gdy
inni mi dziękują, czuję się spełniona. Zycie to coś najpiękniejszego.
Musimy je zauważyć, musimy dostrzec to co jest dobre i tym zwalczać
wszystko to co złe. Razem jest łatwiej więc po to tu jestem. Nienawidzę
egoistów. Jak można myśleć tylko o sobie? Przecież 2 osoba to najlepsze i
najpiękniejsze co może nam dać życie. Każdy ma problemy, mniejsze i
większe. Każda osoba inaczej sobie z nimi radzi. Myślisz że osoba która
na co dzień jest uśmiechnięta i wesoła to jest szczęśliwa? Właśnie o to
chodzi że nie bo może ta osoba ma nieprzespane noce a jak już zasypia
to an mokrej poduszce od łez. Albo może ta osoba jest silna i nie
przejmuje się przeciwnościami losu. Ma w dupie to co inni o niej myślą.
Jesteśmy wszyscy dla siebie. Gdy wszyscy się zjednoczymy to wygramy. Nie
ma gorszych i lepszych osób. Jesteśmy równo. Kochajmy innych i
wspierajmy ich bo dobro tak samo jak zło wraca do nas ze wzdwojoną siłą.
Jestem z wami, przyszłość przyniesie nam ludzi dla których tu jesteśmy
lub już mamy et osoby a nie umiemy ich docenić. Ktoś na nas na pewno
czeka. Pozwólmy jej nas odnaleźć, nie zabierajmy nas ze świata.bo nadzieja jest najważniejsza kochani ;*
bo Bóg daje nadzieje
Była noc. Siedziała w swoim pokoju przy świetle nocnej lampki wpatrzona w
zakrwawioną rękę. W dłoni trzymała najostrzejszą żyletkę jaką znalazła.
Robiła coraz to mocniejsze rany nie zważając na to ze zaraz mogłaby
odejść. Była sama w domu, więc nie musiała się o nic martwić.
Przemyślała wszystko. Myślała że nic nie ma sensu, bo … po co ona ma
żyć? Dla kogo? Gdzie tylko nie spojrzała widziała fałszywe maski ludzi.
Oni byli przyzwyczajeni do tego parszywego świata. Robili wszystko by
przeżyć. ,, po trupach do celu” takie było ich motto. Bo nie mogli się
zatrzymać, nie mogli stanąć i pomóc, by nikt ich nie rozpoznał, by nikt
nie wiedział kim są. Przecież nikt nie mógł ich pokochać. A ona nie
wytrzymywała tego, nie nawiedziła udawać kogoś kim nie jest. Chciała być
prawdziwa. Przy każdej kresce czuła że pokazuje to czego nie może
powiedzieć bo świat by tego nie przyjął. Pokazywała uczucia, emocje,
ból, żal. Codziennie jej myśli krążyły nad samobójstwem. Uważała że na
tamtym świecie będzie jej lepiej. Nie miała przyjaciół ani chłopaka.
Miała wyjątkowy dar. Umiała u każdego człowieka wyczuć prawdę, kłamstwo.
Nie cieszyła się z tego bo dla niej każdy uśmiech był fałszywy,
podstępny. Jedynym jej przyjacielem był Bóg, do którego co wieczór
zwracała się o pomoc. Nie tak jak każdy, nie klękała i nie modliła się.
Ona z nim rozmawiała. ,, Boże czy moje życie ma sens? Po co tu jestem?
Czy tylko ja widze fałszywość tego świata? To tak boli. Chciałabym być
szczęśliwa. Pomóż mi, proszę”.
I tak każdej nocy. Wiedziała że nie dostanie odpowiedzi. Lecz myliła się. Pewnego dnia, gdy znów zalewała podłogę krwią i słonymi kropelkami usłyszala że ktoś do niej mówi. Wystraszyła się bo bała się że ktoś przyszedł, ale wtedy usłyszała
- nie bój się to ja. Mówisz do mnie co wieczór. Zadajesz pytania na które tylko ja znam odpowiedź. Nie zadawaj bólu swojemu ciału. Wiem że cierpisz ale ja jestem przy Tobie ciągle. Widzę co dzieje się z tym światem i dlatego tu jesteś. To jest Twój sens. Jesteś tu po to aby zmienić świat.
- jak mam to zrobić? Nie umiem
- umiesz. Umiesz rozpoznawać kłamstwo. Potrafisz rozmawiać z ludźmi dasz radę, ja będę Ci podpowiadać.
- dobrze ale jak mam to zacząć?
- otwórz się na ludzi i bądź sobą. Oni muszą zobaczyć że prawdziwym mażna być i drugi człowiek jest najważniejszy. Uda Ci się.
I tak dziewczyna zrozumiała sens jej życia, od tej pory otworzyła się ludzi. A oni otworzyli się na nią. Było lepiej. Ludzie przestawali być fałszywi i mogli się zawsze do niej zwrócić, a ona zobaczyła że tego jej brakowało. Pomagania innym. Że to jej sens. Została psychologiem i była już szczęśliwa. Pokochała życie takim jakie jest i cieszyła się że nie skończyła ze sobą.
I tak każdej nocy. Wiedziała że nie dostanie odpowiedzi. Lecz myliła się. Pewnego dnia, gdy znów zalewała podłogę krwią i słonymi kropelkami usłyszala że ktoś do niej mówi. Wystraszyła się bo bała się że ktoś przyszedł, ale wtedy usłyszała
- nie bój się to ja. Mówisz do mnie co wieczór. Zadajesz pytania na które tylko ja znam odpowiedź. Nie zadawaj bólu swojemu ciału. Wiem że cierpisz ale ja jestem przy Tobie ciągle. Widzę co dzieje się z tym światem i dlatego tu jesteś. To jest Twój sens. Jesteś tu po to aby zmienić świat.
- jak mam to zrobić? Nie umiem
- umiesz. Umiesz rozpoznawać kłamstwo. Potrafisz rozmawiać z ludźmi dasz radę, ja będę Ci podpowiadać.
- dobrze ale jak mam to zacząć?
- otwórz się na ludzi i bądź sobą. Oni muszą zobaczyć że prawdziwym mażna być i drugi człowiek jest najważniejszy. Uda Ci się.
I tak dziewczyna zrozumiała sens jej życia, od tej pory otworzyła się ludzi. A oni otworzyli się na nią. Było lepiej. Ludzie przestawali być fałszywi i mogli się zawsze do niej zwrócić, a ona zobaczyła że tego jej brakowało. Pomagania innym. Że to jej sens. Została psychologiem i była już szczęśliwa. Pokochała życie takim jakie jest i cieszyła się że nie skończyła ze sobą.
czwartek, 31 października 2013
psychologia w mojej głowie
ktoś Ci mówi że powinieneś iśc do psychologa? może i to ci pomoże. Ale po terapii nie będziesz już sobą. oni owijają Cię wokół palca, tak ze nic nie możesz zrobić. poddajesz się im, zaczynasz im wierzysz. jesteś ich poddanym. tak naprawdę narzucają Ci to co amsz myśleć ale robią to tak sprytnie że tego nie zauważasz. wychodzisz i uważasz że jesteś szczęśliwy ale czy to prawda? jesteś kim innym już. psycholog nie zwróci Ci prawdziwego Ciebie tylko narzuci Ci osobę którą powinieneś być żeby sobie ze wszystkim radzić i się nie przejmować. masz w nich wsparcie? uważasz ich jako przyjaciół? jesteś w błędzie. to jest tylko praca, oni są wyuczeni jak mają zmienić Ciebie. tak, to prawda moim marzeniem jest zostać psychologiem ale nie chcę mówić tego co wszyscy, narzucać ci etgo co masz o czymś sądzić. ja chcę pomagać. ja chcę żebyś dam podjął decyzje czy chcesz iść ze mną za rękę, kiedy przeprowadzę Cię przez wszystkie trudy, czy chcesz zamykać sie w sobie, leżeć na ziemi. Ja chcę pomagać, i mówić to co mam w sercu. ja żyje tu dla innych ludzi a nie dla siebie. chcę być przyjacielem do którego mozesz sie zwrócić w każdej sytuacji i powiem Ci co ja o tym myślę a nie coś czego się nauczyłam w szkole. bo to nie o to chodzi. chcę być wsparciem dla innych osób, podporą. wiem że życie jest okropne i ciężkie ale to że leżysz na ziemi daje powód aby inni podeszli i Cię jeszcze bardziej kopali i poniżali. gdy wstaniesz wzbudzisz podziw. każdy jest silny tylko nie kazdy w to wierzy. jestem tu dla innych i chcę abyście odnaleźli swoje szczęście. bo nadzieja jest najważniejsza kochani.
Subskrybuj:
Posty (Atom)